instagram

Kontrola dwa lata po zakończeniu okresu trwałości

Według Wioletty Urbańskiej kontrole w projekcie mogą być prowadzone nawet dwa lata po ostatecznym rozliczeniu projektu, a nawet dwa lata po zakończeniu okresu trwałości. W przypadku naszego projektu rozpoczęto realizację w 2010 roku, w 2015 roku ostatecznie rozliczono projekt, ale… jeszcze w 2017 roku informowano nas o tym że projekt został ponownie skontrolowany… negatywnie.

Wioletta Urbańska pisze nie przeszkadza jej to, że umowa nie rozróżnia typów kontroli, a zobowiązuje do zawiadomienia beneficjenta o zamiarze jej przeprowadzenia, a także poinformowania beneficjenta o jej rezultacie. Nikomu nie przeszkadza że mamy dwa lata po zakończeniu okresu trwałości projektu, ani że spółka znajduje się w upadłości, tj. nie funkcjonuje.

Według PARP ma on prawo przeprowadzać kontrole zgodnie z własnym widzi misie i nie potrzebuje do tego ani zawiadamiać beneficjenta, a nawet niech ten beneficjent nie ma nikogo kto mógłby w tej kontroli uczestniczyć. Według PARP, zgodnie z umową kontrole w projekcie można prowadzić siedem, a nawet siedemdziesiąt lat po realizacji umowy – nawet jeśli beneficjent zamknie działalność PARP może co chce aż PARP nie zamknie danego programu.

Warto zaznaczyć że zgodnie z pismem BZJ.051.106.2017.MM.32 Rzecznika Beneficjenta projekty dofinansowane z dotacji PARP mogą być kontrolowane nawet 177 lat po podpisaniu umowy. Według PARP jest bez znaczenia czy projekt został zrealizowany czy nie, oraz jaki wynik miały kontrole w projekcie, w tym ostateczna kontrola trwałości, na podstawie której wypłacono nam wszystkie pieniądze i ostatecznie rozliczono projekt. W piśmie BZJ.051.106.2017.MM.32 z 2017 roku PARP informuje jasno: odpowiadając na pytanie dotyczące kontroli jaką PARP przeprowadził w czasie gdy spółka znajdowała się w upadłości i pod zarządem syndyk przeprowadzono kontrole w tej sytuacji bez zawiadamiania beneficjenta, bez jego udziału, a także nie przesłano protokołu pokontrolnego, albowiem spółką zarządzała syndyk, więc PARP wybrał taki sposób przeprowadzenia kontroli, choć umowa mówi jasno iż obowiązek zawiadomienia, udziału, a także zatwierdzenia kontroli istnieje niezależnie od sposobu kontrolowania beneficjenta.

W tej sytuacji nie jest dziwnym że wynik tej kontroli był negatywny, choć jak zaznacza syndyk, w czasie realizacji projektu i w czasie okresu trwałości – wynik tej kontroli był pozytywny, co zresztą prowadziło do ostatecznego rozliczenia projektu i wypłacenia spółce całości dotacji, poza drobną kwotą 10 tysięcy z 950 tysięcy. Natomiast w przypadku kontroli jaką zorganizowano w czasie gdy spółka znajdowała się w upadłości i pod zarządem syndyka wyznaczonego przez sąd kolejna kontrola wypadła już negatywnie, skutkując najpierw koniecznością zwrotu ponad 160 tysięcy. Kolejna kontrola przeprowadzona w czasie gdy spółką zarządzała syndyk skutkowała koniecznością zwrotu całości dotacji i rozwiązaniem umowy, chociaż w tamtym czasie spółka nie tylko znajdowała się w upadłości, ale syndyk sporządziła już plan podziału majątku, a plan ten zatwierdził sąd i kwoty zostały wypłacone.

Trzecia i czwarta kontrola przeprowadzona była zatem w projekcie gdy już spółka nawet nikogo nie zatrudniała i nie było nikogo kto mógł lub miał obowiązek w tych kontrolach uczestniczyć. Decyzje administracyjne dotyczące zwrotów środków i rozwiązania umowy wydane zostały na syndyk i zaadresowane na spółkę w upadłości. Co więcej zapadły już po dokonaniu planu podziału majątku spółki i zatwierdzeniu go przez sąd, a więc nie mogły nawet zostać wykonane przez syndyk.