Odnosząc się do apelacji prokuratury
Prokuratura myli się polegając bezkrytycznie na raporcie OLAF jako efekcie rzetelnej i profesjonalnej pracy, wskazując iż (tutaj wstawić twierdzenia podniesione przez prokurator w apelacji). Faktycznie postępowanie OLAF od początku obciążone było nieudolnością organów ścigania, w szczególności: a) nieudanym poleceniem przeszukania siedziby spółki przy ul. Bohaterów Warszawy – wydanym przez prokuraturę Szczecin Śródmieście, a zakończonym bezpodstawnym wtargnięciem policji do prywatnego mieszkania (akta postępowania 2 DS 359/14), b) nieudanym poleceniem przeszukania mojego miejsca meldunku przy ul. Wielkiej Odrzańskiej w Szczecinie – wydanym przez prokuraturę Szczecin Śródmieście, a zakończonym bezcelową próba wtargnięcia policji do pustego mieszkania (akta postępowania 2 DS 359/14), c) nieskutecznym poleceniem przeszukania siedziby spółki pod adresem Horeszków w Szczecinie – wydanym przez prokuraturę Szczecin Śródmieście, a zakończonym odmową wstępu przez moją partnerkę Katarzynę Wasilewską (akta postępowania 2 DS 359/14). Na skutek nieudolności i niekompetencji prokuratury, OLAF faktycznie nie miał możliwości zapoznania się z dowodami realizacji projektu z tego postępowania, albowiem prokuratura najzwyczajniej ich nie potrafiła zabezpieczyć, a policjanci zmuszeni byli odstępować od prób zabezpieczenia dowodów.
W dalszej części postępowania w 2015 r. OLAF próbował uzyskać ode mnie dane do logowania do systemów bankowych, a konkretnie kont bankowych i walutowych (patrz artykuł „na wnuczka” – załącznik), co zakończyło się aferą w biurze dyrektora OLAF w Brukseli. Następnie prowadzący postępowanie Mariusz Salnikow został oddelegowany przez OLAF z powrotem na swoje stanowisko w Moskwie, co udokumentowano pisemnie w korespondencji OLAF z prokuraturą (patrz notatka prok. Karwowskiej w aktach 2ds 359/14). Ja w ciągu tych wszystkich ekscesów przebywałem na Malcie, gdzie wówczas mieszkałem i prowadziłem spółkę Zagozda na rzecz klientów na Malcie, albowiem okazało się iż spółka Zagozda uzyskiwała w tym czasie istotną część dochodów w związku z moją obecnością w tym kraju, gdzie wtedy mieszkałem od około roku. W odpowiedzi na moje pisemne prośby wynikające z moich praw wyrażonych kartą praw podstawowych, a polegających na umożliwieniu mi czynnego udziału w postępowaniu administracyjnym – umówiłem się na przekazanie dowodów z moich zeznań wraz z wyjawieniem informacji o lokalizacji serwerów, danych osobowych i kont bankowych pracownikom OLAF. Przekazanie tych dowodów miało nastapić w drodze przesłuchania w miejscu mojego zamieszkania, co zostało udokumentowane i o czym już zeznawałem. Z posiadanych przeze mnie informacji pracownicy OLAF próbowali początkowo uzyskać dowody z przesłuchania jakie proponowałem, ale to się nie udało z uwagi na kompletnie niedopuszczalną i niezrozumiałą wcześniejszą próbę uzyskania danych logowania do banku spółki, co umożliwiałoby pracownikom OLAF wgląd w bieżące transakcje realizowane na Malcie, a także na przecięcie kontroli nad tymi środkami i możliwość dysponowania pieniędzmi spółki przez pracowników OLAF. Przesłuchanie OLAF w tej sytuacji nie doszło do skutku, albowiem policja na Malcie odmówiła pracownikom OLAF dalszego prawa kontaktowania się ze mną, co również stanowiło powód braku uzyskania dowodów realizacji projektu. Brak możliwości uzyskania dowodów realizacji projektu w tym przypadku wynikał wyłącznie z zuchwałej próby wyłudzenia danych logowania do systemu bankowości elektronicznej, jaką telefonicznie i pisemnie w imieniu OLAF złożył mi uczestniczący w dochodzeniu Mariusz Salnikow, którego motywy i cele postępowania pozostają do dzisiaj nieznane…
W tej sytuacji na prośbę szefa prokuratury Rejonowej w Szczecinie (patrz. pismo Jezierskiego z dn. 7 sierpnia 2015 do OLAF – w aktach 2 DS 359/14) pracownicy OLAF na zlecenie prokuratury rejonowej w Szczecinie próbowali uzyskać „wszystkie możliwe dowody” (cytat dosłowny) sprawstwa jakiegokolwiek przestępstwa, jakie „realnie mogły zostać zabezpieczone” (cytat dosłowny) przez pracowników OLAF na terenie Wielkiej Brytanii na prośbę Jezierskiego wyrażoną w dość bezczelnej, choć równie naiwnej formie. Jak łatwo się domyślić, ujawnienie pisma o tak stalinowskim charakterze w postępowaniu przed sądem Wielkiej Brytanii niemal automatycznie zablokowało jakiekolwiek zgody sądowe na zabezpieczenie dokumentacji dotyczącej realizacji projektu. Treść prośby szefa prokuratury rejonowej w Szczecinie spowodowała zablokowanie możliwości uzyskania jakichkolwiek dowodów realizacji projektu przez pracowników OLAF w Londynie na skutek ujawnienia przed sądami pisma prokuratura Jezierskiego, w szczególności w części i formie dotyczących metod dowodowych wskazujących iż postępowanie prowadzone jest na zasadzie dopasowywania dowodów do człowieka, które w ocenie sądu zaczerpnięto wprost z epoki stalinowskiej. To jedno pismo prokuratora Jezierskiego miało decydujący wpływ na ocenę zasadności wniosków o zabezpieczenie mienia, nośników i danych bankowych w siedzibie spółki Taskscape Ltd, o na czym tak bardzo zależało prokuraturze w Szczecinie. Niestety plany OLAFu pokrzyżowało to właśnie pismo, ponieważ na takie metody nie ma zgody w brytyjskiej kulturze prawnej. W związku z tym z mojej wiedzy wynika, iż sądy na terenie Wielkiej Brytanii skutecznie zablokowały możliwość dalszego postępowania OLAF w tym kraju i zbierania jakichkolwiek dalszych dowodów potwierdzających zrealizowanie projektu objętego dofinansowaniem, a w tej sytuacji OLAF słusznie zaznaczył jedynie w swoim raporcie iż takich dowodów zatem nie ma, tj. OLAF ich nie ma.
Pracownikom OLAF w tej sytuacji pozostało jedynie podejmowanie dalszych prób uzyskania dowodów tym razem na terenie Polski, a konkretnie odwiedzenie siedziby księgowej spółki Zagozda oraz siedziby syndyk spółki Zagozda – jakie mieściły się w Szczecinie. W tym przypadku jednak na skutek wcześniejszej pisemnej i ustnej umowy – zawartych odpowiednio z księgową i syndyk – ani księgowa, ani syndyk nie dysponowały w miejscach prowadzenia swoich działalności ani dokumentacją projektu, ani nośnikami z jego realizacji, ani serwerami na których usługa była zainstalowana i uruchomiona. Ani syndyk, ani księgowa nie dysponowały bowiem wiedzą, ani możliwościami w zakresie oferowania usług cyfrowych jakie oferowane były w tamtym czasie liczbie dwunastu tysięcy użytkowników usług oferowanych przez Zagozda sp. z o.o. w ramach wszystkich realizowanych projektów. Ja mniej więcej w tym okresie wróciłem do Polski, albowiem umówiłem się z prokuraturą w Szczecinie że to w Polsce postawione zostaną mi zarzuty i tu będę zajmował się sprawą wytoczoną przez prokuraturę, a nie pracą Malcie, co automatycznie oznaczało utratę pozycji rynkowej, kontraktów, pieniędzy, a ostatecznie stabilności finansowej spółki. Nierozerwalną konsekwencją takiej konieczności było postawienie spółki w stan upadłości, co zresztą w tej sytuacji było moim prawnym obowiązkiem. Zgodnie z rozmowami, jakie odbywałem prywatnie z mecenas Prochownik w tamtym roku, a prowadzącej ówcześnie postępowanie upadłościowe spółki Zagozda – rozmowy syndyk z pracownikami OLAF odbywały się w jej kancelarii i trwały wiele godzin. Rozmowy te sprowadzały się jednak wyłącznie do zabezpieczenia dowodów dotyczących zaprotokołowanych wyobrażeń Pani syndyk i Pani księgowej dotyczących mojego życia prywatnego. W szczególności do protokołu, w obecności nadzorującej ten cyrk prokuratury i policji utrwalono jedynie ustalenia dotyczące różnych wyobrażeń i domysłów dotyczących moich związków z kobietami, o czym rozmawiano w szerokim gronie przez wiele dni, a co nie miało niczego wspólnego oczywiście z dowodami na realizację projektu. Nic dziwnego zatem, że OLAF upokorzony nieudolnością prokuratury w Polsce, skandalem jaki wywołał na Malcie, odmową uzyskania dokumentacji jaką spotkał w Wielkiej Brytanii – zwyczajnie tracił czas, a w sytuacji jego braku ostatnie zbudował najlepszą teorię jaką mógł powziąć w ograniczonym czasie na prowadzenie swojego postępowania. W sytuacji braku dowodów na zrealizowanie projektu, przyjął iż tak musiało być, a resztę hipotez ujętych w raporcie zwyczajnie podciągnął pod jedyną tezę jaką mógł postawić.
Choć faktycznie nie wiadomo na czym stwierdzony „brak dowodów na zrealizowanie projektu” – powołany jako kluczowy fragment stanowiący rzekomy dowód przestępstwa przez prokuraturę miałby polegać, albowiem nie wiadomo jakich dowodów OLAF się spodziewał. Faktem jest jedynie iż system TaskBeat nie tylko powstał w czasie realizacji projektu, ale funkcjonował przez cały okres prowadzenia postępowania prokuratury, aż po dzień dzisiejszy. System funkcjonował i był oferowany publicznie również w okresie gdy prokuratura podnosiła iż nie ma żadnych dowodów na jego powstanie, oprócz oczywistego dowodu polegającego na możliwości otworzenia strony taskbeat.pl i skorzystania bezpłatnie przez 30 dni przez każdego użytkownika posiadającego publiczny dostęp do Internetu… Co istotne, serwery spółki Zagozda używane w czasie realizacji umowy, a także dokumentacja projektowa powstała w okresie realizacji umowy, w tym: nośniki danych – przez cały ten okres znajdowały się w Gryfinie. Przedmioty te znajdowały się mniej więcej kilkaset metrów od siedziby Prokuratury Rejonowej w Gryfinie, dosłownie jedną przecznicę dalej. Co bardzo istotne prokuratura w Gryfinie dysponowała wiedzą iż takie sprzęty, należące do tej spółki – znajdują dosłownie u progu jej siedziby, a nawet dysponowała kompletną listą sprzętów należących ówcześnie do Zagozda sp. z o.o., o czym świadczy kilkanaście stron wykazu sprzętów wraz z opisem i numerami w aktach postępowania PR Ds 2110 2018 prowadzonego przez… Prokuraturę Rejonową w Gryfinie, a nadzorowanego przez… Prokurator Monikę Cruz… Prokuratura nawet prowadziła postępowanie z wniosku o zabezpieczenie serwerów, komputerów, laptopów i dokumentów spółki (patrz akta sprawy PR DS 2110 2018 prokuratury rejonowej w Gryfinie), jednak w tym czasie dysponująca dowodami na zrealizowanie projektu Sylwia Szarek odmówiła wydania tych sprzętów policji w Gryfinie, a prokuratura w odpowiedzi na odmowę wydania sprzętu postępowanie umorzyła! W efekcie zakończenia postępowania o zabezpieczenie dowodów, moja ówczesna partnerka Sylwia Szarek w towarzystwie świadków i pod nakazem policji w Gryfinie, za wiedzą i zgodą prokuratury w Gryfinie – przekazała sprzęty firmie transportu międzynarodowego, która działając na zlecenie Taskscape Ltd, przyjechała ciężarówką do Gryfina, następnie załadowała sprzęty, a następnie wywiozła je do Wielkiej Brytanii… Prokuratura do dzisiaj nie wyjaśniła jak to możliwe, że nadzorowała wywożenie za granicę kluczowych dowodów zrealizowania projektu TaskBeat…
Co gorsza, ZARR jeszcze w efekcie zawiadomienia w 2014 zobowiązał się do przekazania całości dokumentacji z realizacji projektu. Zobowiązanie to znalazło odzwierciedlenie w zeznaniach Anny Plusy do akt postępowania. Zobowiązanie nie zostało wypełnione, albowiem ZARR pogubił wszystkie dowody realizacji projektu w postaci wspólnie wykonanej dokumentacji zdjęciowej zakupów zrealizowanych w trakcie projektu, jaka została wykonana przy udziale pracowników beneficjenta przez pracowników ZARR podczas każdej ze zrealizowanych kontroli w latach 2010-2014. ZARR pogubił przy tym także dowody w postaci kopii protokołów z kontroli, do których wyszczególniono wszystkie zdjęcia na dowód faktycznego poniesienia kosztów w ramach zrealizowanego projektu. Dowody te pracownicy ZARR następnie odtwarzali już po zakończeniu realizowania projektu dosłownie z pamięci. Protokoły były odtwarzane poprzez sfingowanie nowych kontroli, o czym świadczy to iż tak spreparowane protokoły z kontroli zrealizowano… bez udziału kontrolowanego. Dowodem fabrykacji protokołów jest to iż protokoły te powstały zresztą po zakończeniu jego realizacji i trwałości, o czym świadczy ich datowanie na rok 2015 r., czyli po ostatecznej kontroli trwałości warunkującej zamknięcie i rozliczenie projektu, które nastąpiło wcześniej. Protokołom próbowano nadać pozory autentyczności, choć powstały bezprawnie, tj. bez udziału podmiotu kontrolowanego a zatem wbrew konstytucyjnej zasady jawności postępowania organów publicznych. Potwierdzeniem fabrykowania jest fakt iż do tak powstałych protokołów z rzekomych kontroli brak dokumentów z zapowiedzi tychże kontroli beneficjentowi, a także brak podpisu kontrolowanego pod protokołami z zmyślonych czynności kontrolnych – przy czym obowiązek zawiadomienia kontrolowanego i uzyskania podpisu pod każdym protokołem każdej kontroli wynika wprost z umowy. Dodatkowo w celu ukrycia dowodów potwierdzających zrealizowanie projektu, sfabrykowane protokoły kontroli pozbawiono informacji o wykonaniu dokumentacji zdjęciowej, co miało świadczyć o tym że zdjęć nie wykonano wcale… Fałszowanie protokołów kontroli znalazło swoje odzwierciedlenie w postępowaniu 2 DS 198 17 prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Szczecin-Śródmieście, która na tym etapie postępowania skompromitowała się pomyłką w zarzutach, jakie mi postawiła, co uniemożliwiło kontynuowanie postępowania 2 DS 359/14 przeciwko mnie. Efektem tego na szybko prokuratura Rejonowa Szczecin-Śródmieście ściągnęła tylko do tego jednego postępowania specjalnego prokuratora z innego regionu, a którego to praca ograniczyła się do zamknięcia postępowania bez przeprowadzenia nawet jednej czynności jakie w efekcie mógł udokumentować w aktach tego postępowania… Dowodem jest teczka tego postępowania, która do dzisiaj zawiera jedynie moje zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa fałszowania dokumentacji projektu i postanowienie o umorzeniu sprawy. Akta nie zawierają jakiejkolwiek informacji o jakiejkolwiek czynności prokuratora, którego ja zresztą odwiedziłem osobiście zapowiadając że przyjadę zadać jemu pytania, następnie musiałem je zadawać dostając się do jego gabinetu mimo jego sprzeciwu, albowiem prokurator nie znał odpowiedzi na pytanie czemu nie podjął żadnych czynności, tylko zwyczajnie siedział tam i się wstydził…
Jedynie postępowanie Prokuratury Okręgowej jakie toczyło się z mojego zawiadomienia o fałszowaniu dokumentacji projektowej przyniosło pisemne dowody na to, iż dokumentacja projektu została faktycznie podmieniona przez pracowników ZARR działających na zlecenie PARP, albowiem zgodnie z aktami postępowania PO II Ds 48 2016 prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie cała dokumentacja zdjęciowa dokumentującą zakupione: a) serwery, b) licencje, c) literaturę, oraz pozostałe środki trwałe – została zagubiona przez pracowników ZARR, a ich los jest nieznany, co wprost przyznają pracownicy ZARR składający wyjaśnienia w tej sprawie do protokołu. Skoro jest bezsprzecznym w tej sytuacji, iż to pracownicy ZARR podejmowali czynności na podstawie pełnomocnictwa udzielonego przez PARP, a z akt postepowania Prokuratury Okręgowej jednoznacznie wynika iż pracownicy ZARR przyznali że te dowody pogubili… to oczywistym w tej sytuacji jest fakt, że pracownicy OLAF nie mieli dostępu do zdjęć stanowiących dowody zrealizowania projektu. Pracownicy OLAF w tej sytuacji nie mogli i nie zobaczyli żadnych zdjęć dokumentujących faktyczne ponoszenie wydatków przez beneficjenta, albowiem to pracownicy ZARR tak postępowali z dokumentacją projektową, że jej ostatecznie nie było… Postępowanie prokuratury okręgowej w Szczecinie natomiast zakończyła moja wizyta, podczas której usłyszałem że postępowanie to jest prowadzone obecnie „honorowo”, o czym już zeznawałem. Dowiedziałem się również iż już postawione mi zarzuty w 2015 r. będą dopiero zmienione jak pojawią się nowe dowody, których prokuratura oczekuje iż się pojawią. Dowiedziałem się że „będę siedział za to”, po czym spotkanie uznałem za zakończone. Prokuratura oczywiście umorzyła sprawę zagubienia i podmianki zdjęć, a OLAF w tej sytuacji został kompletnie z niczym.
Co ciekawe i kluczowe z punktu widzenia możliwości zabezpieczenia dowodów realizacji projektu przez pracowników OLAF, z akt postępowania PO II Ds 48 2016 prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie jednoznacznie wynika iż pracownicy fałszowali dokumentację projektu przyznając wprost, iż podstawili do akt rozliczeń finansowych w projekcie jakieś inne zdjęcia innych sprzętów zakupionych do innych projektów w ramach jakiś innych umów o dofinansowanie. Chociaż z zeznań pracowników ZARR wiemy że były w projekcie dwie kontrole, jakie miały miejsce w okresie 2010-2014, to wiemy również iż ktoś dorobił dodatkowe protokoły zastępcze protokoły kontroli. Protokoły te bezczelnie datowano w 2015 r., czyli po zrealizowaniu kontroli trwałości, której prawidłowe zakończenie warunkowało ostateczne rozliczenie płatności z beneficjentem. Niemniej jednak takie protokoły jakie powstały w 2015 r. bezrefleksyjnie przedstawiano do PARP, nawet bez podpisu kontrolowanego celem wytworzenia mylnego wrażenia u pracowników OLAF, iż kontrole w projekcie zakończyły się niepomyślnie. OLAF zaakceptował bezkrytycznie tak spreparowane protokoły, które nawet nie były ważne, albowiem dla swojej ważności wymagają podpisu beneficjenta, o czym mówi wprost umowa o dofinansowanie. OLAF najzwyczajniej dał się nabrać bezkrytycznie przypisując domniemanie autentyczności dokumentów jakie przedstawiono jemu w Warszawie, albowiem tam znajdowała się dokumentacja projektu jaką ZARR przesyłał do PARP. Formułując wnioski z raportu OLAF pracownicy OLAF zwyczajnie nie zostali przez nikogo zawiadomieni że pracują na zdekompletowanych, i podmienionych dokumentach, albowiem nie wiedzieli nic o toczącym się postępowaniu i ustaleniach dotyczących pogubienia dokumentacji projektu.
OLAF widząc jedynie spreparowane raporty z kontroli jaka odbyła się nielegalnie, albowiem bez udziału beneficjenta i bez fatygowania się nawet do jego siedziby aby stwierdzić fakty sfabrykowane w tych raportach z tych kontroli – popełnił błąd swoim oficjalnym raporcie wskazując „iż obie kontrole w projekcie zakończyły się negatywnie”. Błąd ten doprowadził do ujawnienia całego procederu dosztukowywania protokołów kontroli. Błąd w jaki wprowadzono OLAF doprowadziło do błędnych wniosków OLAF iż kontrole w projekcie zakończyły się negatywnie. Wnioski te przeczą treści protokołów faktycznie pozytywnie zakończonych kontroli, jakie dostępne są w aktach postępowania karnego. Prawdziwe protokoły znajdują się w aktach postępowania karnego, albowiem protokoły faktycznie zrealizowanych kontroli w siedzibie beneficjenta i z jego udziałem – prokuratura zabezpieczyła niezależnie z akt rozliczeń projektu. W tym sensie OLAF może czuć się poszkodowany wprowadzeniem w błąd, albowiem ustalenia zawarte w raporcie OLAF w wielu obszarach nie zgadzają się z dokumentami, a także zeznaniami świadków, którzy z ramienia ZARR te kontrole faktycznie prowadzili w miejscu siedziby i za wiedzą i podpisem beneficjenta. Dopiero w świetle postępowań prokuratury, w których to beneficjent przedstawił dowody istnienia pogubionych zdjęć zakupów w projekcie i pogubionych protokołów ze wspólnych kontroli, pracownicy ZARR przyznali do akt postępowania prokuratury okręgowej, iż dokumenty te pogubili… Co ciekawsze z punktu widzenia apelacji, pracownicy przyznali wprost że dokumenty i zdjęcia podmienili z innym projektem. Mimo wiedzy o pogubieniu i podmianie dowodów zdjęciowych, dokumentację zdjęciową przedstawiono do kontroli OLAF w Warszawie. Błąd raportu OLAF tłumaczy w tym zakresie fakt iż dokumentację zdjęciową obowiązkowo wykonuje się do akt rozliczenia każdego projektu objętego dofinansowaniem i coś trzeba było OLAFowi pokazać. Dokumentację wytworzoną ze zdjęć z innego projektu pokazywano pracownikom OLAF z racji toczonego postępowania dot. jej pogubienia – przy pełnej świadomości że pokazywane pracownikom OLAF zdjęcia nawet nie dotyczą naszego projektu. OLAF słusznie kwestionował te dokumenty, albowiem nie został wprowadzony w błąd co do autentyczności i kompletności zdjęć i protokołów, które analizował. W skutek tego błędu OLAF uznał iż dokonano zakupu niepotrzebnych sprzętów i w związku z tym kontrole zakończyły się negatywnie. Ustalenia OLAF poczynione na podstawie tak spreparowanej dokumentacji rozliczeniowej projektu przeczą to prawdziwym zdjęciom i protokołom, o których mówili świadkowie w tej sprawie, a nawet sam rzecznik beneficjenta z ramienia PARP. Rzecznik beneficjenta PARP kategorycznie zaprzeczał przeprowadzeniu jakichkolwiek dodatkowych kontroli poza dwiema, jakie miały miejsca w latach 2010-2014 w swoich pisemnych odpowiedziach do Rzecznika Praw Obywatelskich – zaalarmowanego przez media.
Prokurator kompletnie myli się zarzucając Pawłowi Łukasikowi posługiwanie się nierzetelnymi ofertami i fakturami. Oferty kierowane przez Pawła kierowane były przez niego, i w jego imieniu. Trudno zarzucać im zatem przymiotu fałszywości, albowiem w celu posłużenia się fałszywą ofertą Paweł musiał by wystawić je bez własnej wiedzy lub zgody na ich wystawienie, co podnosi w apelacji prokuratura, a co jest przecież tezą kompletnie obłąkaną. Co więcej w zakresie faktur nikt nie podważył, iż faktury wystawione przez Pawła były rzetelne, odpowiadające kosztom, albowiem usługa TaskBeat powstała przy udziale prac Pawła. Zrealizowanie tych prac potwierdza przecież opinia biegłego, który analizował setki prac zrealizowanych przez Pawła Łukasika, a szczegółowo udokumentowanych na nośniku historii wersji oprogramowania wraz z datą, opisem i zawartością prac. Zmiany udokumentowane w systemie historii zmian opisują prace wprowadzone przez Pawła, które to prowadziły do inkrementalnej implementacji usługi w kształcie oczekiwanym przez zakres opisany w umowie o dofinansowanie, co właśnie badał i potwierdził biegły. Biegły potwierdził również fakt iż za prace te wypłacono uczciwe wynagrodzenie, choć niezależnie od tego kwoty jakie zostaną na te prace wydatkowane ustalone były z PARP w drodze pisemnego harmonogramu rzeczowo-finansowego, a następnie rynkowość tych kwot badał PARP, co wynikało z obowiązku takiej weryfikacji, o czym zeznawali również świadkowie powołani w sprawie. Biegły potwierdził zasadność sumy wynagrodzeń uzyskanych przez Pawła, pod warunkiem iż wynagrodzenie to pokrywało prace za specyfikacje architektury systemu, co Paweł wykazał fakturami szczegółowo opisując również wykonane przez siebie prace w zakresie wytworzenia specyfikacji. Fakt zrealizowania projektu potwierdzają nie tylko oskarżeni, ale w swoich zeznaniach w tej sprawie potwierdziły opiekunki projektu oddelegowane do nadzoru projektu przez PARP. Opiekunki Płusa i Strutyńska w swoich zeznania wprost zeznały, iż nigdy nie zarzucały, iż projektu nie zrealizowano (tak w drodze oszustwa czy błędów w oprogramowaniu). Jedynie Anna Płusa zeznała, iż jedynie miała pretensje o inne kwestie nie objęte aktem oskarżenia.
Analogicznie zrealizowanie prac związanych ze specyfikacją nie wynikało jedynie z zapewnienia oskarżonych, ale przede wszystkim przygotowanie specyfikacji stanowiło pozycję w harmonogramie rzeczowo finansowym, bez której to specyfikacji nie tylko nie wiadomo by było jak zrealizować projekt, ale też nie udało by się go rozliczyć, albowiem brak specyfikacji dyskwalifikował by zatwierdzenie rozliczenia etapu poprzedzającego implementację systemu. Prace związane ze specyfikacją, architekturą i implementacją programowania analizował świadek Posiakow, który z ramienia ZARR i na zlecenie PARP występował jako ekspert do spraw informatyki. Świadek Posiakow zeznał iż w trakcie realizacji projektu uczestniczył w kontrolach u beneficjenta, analizował prace, specyfikację, budowę i efekt projektu pod kątem poprawności z informatycznego punktu widzenia. W ocenie świadka Posiakowa w jego własnych zeznaniach w tej sprawie, nie miał on żadnych zastrzeżeń co do poprawności opracowywania (w tym specyfikacji architektury) i działania (w tym potencjalnych błędów, których nie stwierdził) systemu TaskBeat, co udokumentował w protokole z każdej kontroli w jakiej uczestniczył osobiście, mimo iż zeznał że oceniał ten projekt jako wyjątkowo ambitny i skomplikowany…
Prokuratura błędnie założyła że biegły dostał nie tą wersję kodu, która powstała w ramach projektu, co przecież nawet nie mogło przecież mieć miejsca. Teza prokuratury podniesiona w apelacji stoi w jawnej sprzeczności z ustaleniami biegłego. Gdyby przecież biegły otrzymał wersję co do której miałby choć wątpliwość czy odpowiada ona pracom zrealizowanym w ramach projektu (np. gdyby biegły otrzymał nie tą wersję oprogramowania powstałą w okresie niewłaściwym względem zapytania sądu), to nie mógłby on wydać pozytywnej opinii, w której odpowiadał sądowi przecież na pytanie, które właśnie konkretnie dotyczyło tego czy oprogramowanie to powstało w efekcie prac spółki Zagozda i jej wykonawców w projekcie z dofinansowania z dotacji. Aby odpowiedzieć na takie pytanie sądu biegły musiał wydać opinie na podstawie kodu, jaki powstał w datach realizowania projektu, tj. w latach 2010-2012. Biegły miał przecież ustalić powstanie kodu w okresie realizacji dotacji i taka wersja została jemu dostarczona. Taką też wersję kodu biegły analizował celem potwierdzenia że w datach realizacji projektu projekt wyglądał jak następnie opisał w swojej pisemnej opinii. Nie jest prawdą teza prokuratury, że dostarczona wersja kodu źródłowego nie odpowiada tej którą wtedy powstała, a w związku nieprawdą jest iż nie wiadomo czy projekt działał. Prokurator tutaj również dokonał błędnej interpretacji dowodów efektywnie podważając ustalenia biegłego. Prawidłowa analiza wskazuje iż prawdą jest, że dostarczona biegłemu wersja oprogramowania powstała w latach 2010-2012, choć jednocześnie nie odpowiada bieżącej wersji oprogramowania, które to przecież nieprzerwanie nadal jest rozwijane i nadal oferowane jest na stronach taskbeat.pl, a obecnie w wersji dostosowanej do bieżących wersji systemów operacyjnych i przeglądarek internetowych, jakich powstanie nie przewidywała i nie mogła przewidzieć wersja sprzed dekady. Testowanie kodu oprogramowania wersji sprzed dekady na bieżących wersjach systemów i przeglądarek oczywiście musiało prowadzić do pomniejszych błędów w działaniu oprogramowania wskazanych przez biegłego. Błędy te nie zostały uznane jako błędy dotyczące techniki wykonania samego produktu wtedy, a sposobu jego działania teraz, tj. z bieżącymi wersjami systemów i przeglądarek, na których biegły również samodzielnie próbował oprogramowanie uruchomiać. Prokuratura skonstruowała błędny wniosek z postanowienia, że nie wiadomo czy wersja nie zawiera błędów, albowiem nie wiadomo czy błędy wskazane przez biegłego występują z uwagi na to że są błędami oprogramowania, czy też występują jedynie z uwagi na to że występują w bieżącej wersji systemów i przeglądarek, a nie występowały w przeszłych wersjach systemów i przeglądarek, czego biegły nie mógł sprawdzić.
Co więcej, prokuratura postawiła tezę, która przeczy doświadczeniom życiowym każdego użytkownika sprzętów cyfrowych zakładając że błędy w oprogramowaniu inwalidują jego poprawne wykonanie. Po pierwsze każdy wie, że program powstały dekadę temu nie oferuje gwarancji prawidłowego działania dekadę później jeśli jest instalowany na zaktualizowanych i bieżących wersjach systemu operacyjnego i przeglądarki, jeśli to korzystanie z takiej przeglądarki jest wymagane w przypadku usług oferowanych elektronicznie, takich jak TaskBeat. Taka wiedza jest powszechna nie tylko wśród ekspertów, ale również znana jest przez każdego użytkownika komputera, który próbował chociażby uruchomić program powstały dekadę temu na nowym komputerze. Po drugie, absolutnie każdy wie, że każde oprogramowanie zawiera wiele błędów, co jest wiadome każdemu, kto kiedykolwiek z jakiekolwiek oprogramowania korzystał, albowiem każdy spotkał się z takim lub innym błędem w oprogramowaniu, bądź też spotyka się z takimi błędami codziennie. Po trzecie, w praktyce dopuszcza się iż każde oprogramowanie zawiera błędy, w tym również TaskBeat, który od czasu powstania i rozliczenia projektu otrzymywał wiele poprawek w czasie realizacji projektu objętego dofinansowaniem, a także w trakcie jego późniejszego rozwoju. Niezależnie już od opinii biegłego w zakresie informatyki, w tym kontekście nawet chociażby elementarne doświadczenie życiowe każdego użytkownika komputera sugeruje że każde oprogramowanie jakieś błędy zawiera, albowiem wszyscy co chwila musimy instalować poprawki do oprogramowania na komputerach i telefonach, a przecież nie byłoby co poprawiać, gdyby nawet oprogramowanie największych producentów było wolne od jakichkolwiek błędów, a zatem gdyby prokuratura miała rację to nie trzeba by aktualizować oprogramowania wcale. Finalnie, teza prokuratury, jaka zakłada że ktokolwiek oferował zbudowanie oprogramowania wolnego od błędów jest niezrozumiała, albowiem umowa o dofinansowanie o tym nie mówi, wspominając jedynie iż przedmiotem jej jest budowa oprogramowania realizującego takie funkcje, o jakie biegły potwierdził w swojej opinii dając sądowi jednoznacznie pozytywną odpowiedź. Absurdalność tezy zawartej w apelacji prokuratury polega na tym że domaga się ukarania domniemanych sprawców domniemanych błędów w oprogramowaniu, choć sama przyznaje że w świetle faktu iż usługa została wykonana, nie można stwierdzić istnienia błędów lub ich wykluczyć. Usługi cyfrowe sfinansowane z pieniędzy publicznych naszpikowane są wręcz różnymi błędami, w tym powodujących przerwy w ich działaniu (Przykład awarii e-urzędu skarbowego tylko z czasu pisania tej odpowiedzi: https://twitter.com/mzagozda/status/1357879279703457792 ), natomiast prokuratura zamiast ścigać Ministra Finansów w związku z nie działającymi kompletnie usługami publicznymi skupiła się na zarządzie Zagozda sp. z o.o. w kontekście pomniejszych błędów w funkcjonalności TaskBeat, choć błędy te nie dotyczyły obszaru funkcjonalności mieszczących się w pierwotnie objętym dofinansowaniem projektu Budżet Firmowy, a nawet nie zostały jednoznacznie stwierdzone, a w żadnym wypadku nie wykluczają scenariuszy używania oprogramowania.
Prokuratura myli się twierdząc że obecna wersja systemu TaskBeat zawiera braki w funkcjonalności, albowiem po pierwsze wszystkie aspekty opinii biegłego zostały poruszone w stanowisku oskarżonego, który odniósł się do rzekomych błędów tłumacząc iż obecnie usługa rozwijana jest niezależnie od umowy o dofinansowanie. Faktycznie przecież projekt przeznaczony jedynie do zarządzania budżetem firmowym został znacznie rozszerzony o funkcjonalność zarządzania projektami, z powodu czego beneficjent zwrócił się z oficjalnym wnioskiem do PARP uzasadniającym zmianę projektu z budzetfirmowy.pl na taskbeat.pl. Umowa o dofinansowanie co prawda nakłada obowiązek utrzymania tego projektu, a także kategorycznie zakazuje sprzedaży praw do powstałej na jej podstawie e-usługi innemu podmiotowi, jeśli sprzedaż lub zmiana zakresu oferowanej usługi nie otrzymała zgody instytucji wdrażającej / instytucji pośredniczącej II go stopnia, o czym świadczy wyraźny zapis w umowie. W sytuacji jednak gdy umowa została rozwiązana, usługa TaskBeat została natychmiast sprzedana przez syndyk w drodze likwidacji majątku. Obecny właściciel usługi nie jest w tej sytuacji związany z umową i ma pełne prawo kształtować nie tylko ceny usługi, ale również i jej zakres funkcjonalny. Prokuratura myli się zatem iż obecna funkcjonalność aplikacji podlega ocenie sądu w ramach niniejszego postępowania karnego. Faktycznie już nie podlega żadnej ocenie, albowiem instytucje finansujące jej rozwój odcięły się na skutek własnych decyzji od możliwości wpływania na kształt funkcjonalny.
Prokuratura błędnie zakłada, że w sprawie doszło do złożenia fałszywego oświadczenia ponieważ faktury za usługi Taskscape wystawiano w latach 2011, 2012. Po pierwsze, oświadczenie mówi o wykonawcach powiązanych z beneficjentem a wybranych po zmianie ustawy. Wykonawca Taskscape został wybrany bezsprzecznie przed datą wejścia w życie ustawy, a moment podpisania umowy o świadczenie usług był przecież właśnie momentem wyboru wykonawcy. Bez znaczenia pozostaje zatem fakt wystawiania faktur w kolejnych miesiącach i latach, skoro faktury te wystawiono na podstawie umowy, a umowy te podpisano przed wejściem zakazu wyboru podmiotów powiązanych. Po drugie, według świadka samej prokuratury w osobie opiekun projektu Plusy – oświadczenia te dotyczyły spółki beneficjenta i spółki wykonawcy, co świadek potwierdziła w odpowiedzi na pytanie w imieniu kogo oświadczenia były składane – wskazując iż były składane w imieniu spółki, a nie w imieniu osoby prezesa. Skoro oświadczenia według świadka i wyjaśnień oskarżonych składano w imieniu podmiotów Taskscape i spółki Zagozda, a każda z tych spółek posiadała własną osobowość prawną, to w imieniu tych osób prawnych były składane, a nie istniały żadne powody aby uznać że osoba spółki beneficjenta jest powiązana z osobą spółki wykonawcy w myśl ustawy. Po trzecie, świadek Płusa potwierdzała w związku z tym dochowanie zasad obowiązujących w projekcie, co potwierdzają oba protokoły z kontroli w jakiej świadek brała udział przy obecności beneficjenta i które opatrzyła własnoręcznym podpisem, choć jednocześnie świadek zeznała iż znane jej były okoliczności relacji pomiędzy Maciejem Zagozda, a Magdalena Zagozda. W świetle tej wiedzy oba protokoły z kontroli zrealizowanych u beneficjenta świadek zatwierdziła potwierdzając realizację projektu zgodnie z zasadami obowiązującymi przy realizacji umowy. Świadek w swoich zeznaniach wprost przyznała, iż podczas kontroli wiedziała iż powyższe osoby spodziewają się wspólnego dziecka, a czego następnie zresztą w imieniu własnym gratulowała i co nie stało na przeszkodzie rekomendowania wypłaty beneficjentowi wszystkich środków. Rekomendacja jaką w świetle tej wiedzy świadek Płusa osobiście podpisała, świadek przekazała wraz z wybranymi przez siebie dokumentami do rozliczenia przez PARP. Po czwarte, w aktach postępowania wskazano wyrok TSUE, który zabrania państwom członkowskim dyskryminowania podmiotów powiązanych poprzez tworzenie zapisów w drodze ustawowej właśnie, jakie to zapisy miałyby automatycznie wykluczać podmioty powiązane z kwalifikowalności wydatków rozliczanych z dofinansowania ze środków Unii Europejskiej. W świetle obowiązującego wyroku TSUE zatem jakiekolwiek próby wykonywania ustawy zakazującej powiązań osobowych między beneficjentem a jego wykonawcami zostały uznane jako wprost nielegalne!
Osobną kwestią jest to czy świadek prokuratury Anna Płusa prawidłowo przekazywała tą wiedzę swojemu mocodawcy PARP, albowiem beneficjent kontaktował się z PARP wyłącznie za pośrednictwem ZARR i to świadek Anna Plusa była odpowiedzialna za pozyskiwanie dokumentacji projektowej od beneficjenta i kontakty między ZARR i PARP. PARP natomiast ocenił już ten aspekt pracy Anny Plusy, o czym zeznała ona w swoich zeznaniach w prokuraturze rejonowej w Szczecinie. Anna Płusa zeznała iż z uwagi na zarzuty jakie PARP podniósł do jej pracy w zakresie współpracy z beneficjentem, świadek szukała w tamtym czasie dla siebie już innej pracy. Według zeznań samej świadek to PARP zarzucił jej wprowadzenie w błąd co do okoliczności realizacji projektu, które zarzuciła mi prokuratura, tj. konkretnie co do prawa wypłaty faktycznie wypłaconego dofinansowania na rzecz beneficjenta, co następowało w kolejnych wnioskach o płatność za każdorazową rekomendacją Płusy i na podstawie wybranych i zatwierdzanych przez nią każdorazowo wydatków ponoszonych przez beneficjenta. Co istotne, do sprawy składania rzekomo fałszywych oświadczeń odnieśli się również Magdalena Kotnis – prezes ZARR, działająca w imieniu PARP oraz Radosław Runowski – dyrektor programu POIG, w ramach którego realizowano umowę. Magdalena Kotnis w odpowiedzi na pozew (sprawa IV K 422/16 przed Sądem Rejonowym Szczecin Centrum w Szczecinie) zaprzeczyła iż kiedykolwiek zarzucała składanie fałszywych oświadczeń – broniąc swojego stanowiska iż nie pomawiała Macieja Zagozdy o składanie fałszywych oświadczeń i wskazując iż zawiadamiała jedynie o swoich podejrzeniach, a które mogła mieć działając pod wpływem błędu. Analogicznie w odpowiedzi na pozew (sprawa IV K 596/15 przed sądem Rejonowym Szczecin Prawobrzeże i Zachód) Radosław Runowski działając jako dyrektor sprawujący nadzór nad Programem Operacyjnym Innowacyjna Gospodarka (w ramach którego beneficjent realizował umowę o dofinansowanie) i występując z ramienia PARP – kategorycznie zaprzeczył iż kiedykolwiek podnosił przeciwko Maciejowi Zagoździe polegający na składaniu fałszywych oświadczeń, albowiem miał jedynie na myśli to, iż w jego opinii Maciej Zagozda nie złożył oczekiwanego przez niego oświadczenia, a poza tym Runowski zastrzegł iż mógł działać pod wpływem błędu. Zarzut składania fałszywych lub nierzetelnych oświadczeń nie potwierdziło rozstrzygnięcie sądowe w ramach jakiekolwiek postępowania administracyjne, albowiem wyroki sądów administracyjnych nie potwierdziły takiego zdarzenia.
Prokuratura myli się również iż składanie fałszywych oświadczeń było powodem wypowiedzenia umowy o dofinansowanie z powodu składania jakichkolwiek nierzetelnych oświadczeń. Wypowiedzenie umowy nastąpiło w drodze decyzji administracyjnej, w której jasno wskazano powody jej wypowiedzenia. Powody wypowiedzenia wymieniono w decyzji w sposób bezpośredni, a mianowicie: powodem wypowiedzenia umowy o dofinansowanie było rzekome zamarkowanie wykonania projektu przez beneficjenta, który w opinii organu rzekomo nie mógł i nie miał jak go wykonać. Pobocznym powodem wypowiedzenia umowy była rzekoma bezprawność umowy o pracę koordynatora projektu zawarta i wyrażona aktem notarialnym, który również PARP weryfikował i akceptował w trakcie każdej kontroli w projekcie i akceptował w całości. Akceptacja aktu notarialnego następowała przecież każdorazowej weryfikacji i rekomendacji płatności opracowanej i przedstawianej do PARP przez ZARR. W kwestii aktu notarialnego, którego rzekoma wada stanowiła dodatkową podstawę do wypowiedzenia umowy zaznaczyć należy iż z akt postępowania wynika iż PARP akceptował projekt, jego realizację, a także formę umów w projekcie na podstawie wybranych przez ZARR kosztów oraz rekomendacji płatności, którą PARP wykonywał na rzecz beneficjenta w całości do kosztów wynikających z aktu notarialnego uznając jako w pełni kwalifikowane – w tym akt notarialny który beneficjent udostępnił ZARR, a z decyzji ZARR był przesyłany przez ZARR do PARP celem potwierdzenia jego prawidłowości. Postępowanie w sprawie wypowiedzenia umowy a także postępowanie w sprawie zwrotu części i całości kosztów w świetle opinii biegłego i pozostałych dowodów przeczących ustaleniom z tych postępowań administracyjnych jest dzisiaj przedmiotem wznowienia tych postępowań, albowiem dowody ujawnione przez prokuraturę właśnie w tym postępowaniu karnym przeczą ustaleniom z postępowania administracyjnego, co jest kodeksową przesłanką za wznowieniem postępowania administracyjnego. Prokuratura błędnie powołuje się na rozstrzygnięcia administracyjne, albowiem nie wiemy na tym etapie jak zakończą się wznowione postępowania administracyjne. Podkreślić w tej sytuacji należy jednak iż w decyzji administracyjnej dotyczącej wypowiedzenia umowy PARP w ogóle nie odniósł się w jakikolwiek sposób do kwestii oświadczeń o braku powiązań osobowo-kapitałowych, albowiem wcześniej wycofał się on z z tego zarzutu, co dokumentują akta sprawy 2 DS 359/14, czyli sprawy o składanie fałszywych oświadczeń, do której prokurator ostatecznie sporządził pisemną notatkę do akt, w której jednoznacznie podkreślono, iż po ponownej weryfikacji PARP nie podnosi takiego zarzutu i nie oczekuje kontynowania jakiekolwiek postępowania karnego…
Również szkody wskazane przez prokuraturę nie mają uzasadnienia, albowiem wskazane w akcie oskarżenia przez prokuraturę poszkodowani w postaci ZARR nie są nawet stroną umowy, a wskazane przez prokuraturę faktury nie dotyczą tego projektu i nie zostały nawet nigdy przedstawione do rozliczenia w ramach tej dotacji, a zatem nie podlegały refinansowaniu z dotacji. Nie ma takich faktur w rozliczeniu projektu, nie były one również zatem przedmiotem żadnego zarzutu w postępowaniu administracyjnym, ani nie były wskazywane w żaden inny sposób jako nierzetelne lub sfałszowane. Analogicznie wiadomości e-mail nie pochodzą z tego projektu, albowiem część dotyczy innych projektów realizowanych wspólnie z wykonawcami Taskscape Ltd i Octal Solutions przez Zagozda sp. z o.o. przy udziale Macieja Zagozdy, Pawła Łukasika i Magdaleny Świebodzińskiej (później Zagozda). Niezaprzeczalne złożone wnioski dowodowe z uzasadnieniem wskazują na to, że w czasie realizacji projektu objętego aktem oskarżenia strony realizowały także dwa inne projekty informatyczne dotyczące oferowania e-usług, a objęte innymi umowami o dofinansowanie. Publiczne dowody realizowania tych projektów przez te osoby właśnie przedstawiono z niepodważalnymi datami publikacji informacji o autorach i współautorstwie tych projektów przez te trzy osoby. W świetle tych dowodów wiadomości e-mail powołane przez prokuraturę nie dotyczą ustalania wysokości kwot na poszczególnych fakturach i poszczególnych płatności do tych faktur na rzecz wykonawcy Octal Solutions, w przypadku każdego zamówienia kwota ta została ustalona w pisemnej umowie z wykonawcą, a umowa ta zawarta została w drodze rozstrzygnięcia publicznego konkursu – wraz z pisemnym uzasadnieniem wyboru tego wykonawcy na podstawie systemu punktowego, co szczegółowo dokumentują dokumenty przedstawione do rozliczenia projektu. Wiadomości e-mail dotyczące dzielenia płatności w ramach poszczególnych faktur wynikają z powszechnej praktyki ustalania w jakich ratach nabywca może zapłacić za wykonane usługi, co ma miejsce w każdym projekcie informatycznym. Jest normalnym i wręcz typowym to, że wykonawca ustala z nabywcą płatności za usługi, a jeśli jest to wymagane ustalany jest podział płatności uzasadniony postępem nad pracami lub możliwościami płatniczymi nabywcy. Oczywiście każdy wykonawca nie chce wystawić faktury, która nie może być opłacona w terminie zatem potwierdza termin i kwotę z nabywcą tak, aby ten zaakceptował fakturę przed jej wystawieniem. Wystawienie faktury musi być uzgodnione z nabywcą, albowiem wiąże się to z obowiązkiem podatkowym a także obowiązków zapłaty. Żaden sprzedawca, ani nabywca nie chce znaleźć się w sytuacji w której wiąże ich niezapłacona faktura, która nie była by uzgodniona i zatwierdzona tak co do daty, jak i kwoty. Faktura w tym znaczeniu ma jedynie wtórną wartość względem umowy, a faworyzowania jakiejkolwiek firmy, oferty w postępowaniu konkursowym nie było. Żaden potencjalny wykonawca nie wiedział jakie oferty składają inne firmy, choć budżety jakimi dysponował beneficjent znane były publicznie.
Niezależnie od tego było również przedmiotem rozstrzygnięcia sądu iż prokuratura bezczelnie sfałszowała treść niektórych wiadomości e-mail. Niewiarygodna, aczkolwiek wykazana próba sfałszowania nastąpiła poprzez dopisanie treści wskazujących na jakiś „system obrotu fakturami”, o którym przecież w prawdziwych treściach e-maili strony w ogóle nie rozmawiały. Z przedstawionego uzasadnienia wniosków dowodowych o stwierdzenie fałszerstwa wiemy dokładnie jak wyglądała prawdziwa treść e-maili oraz co zostało do tych treści dopisane, a dowód fałszerstwa poparto nagłówkami internetowymi, jakie można zweryfikować u dostawców usług poczty elektronicznej, którzy faktycznie są w stanie na ich podstawie potwierdzić jak wyglądała oryginalna treść e-maili wymienionych między nadawcą a odbiorcą. Nie wiemy nic na temat tego, które pozostałe e-maile dotyczą innych projektów, albowiem prokuratura nie przedstawiła żadnych dowodów iż e-maile dotyczą projektu wskazanego w akcie oskarżenia. Nie wiemy również nic na temat tego czy pozostałe e-maile nie zostały analogicznie sfałszowane celem wykreowania przez prokuraturę przestępstwa, którego nigdy nie było. Prokuratura w ogóle nie odniosła się do zarzutu fałszowania dowodów przeciwko oskarżonym, jakie podniesiono we wnioskach dowodowych w aktach tego postępowania.
Finalnie, prokuratura naiwnie zakłada, że pracownicy ZARR i PARP nie mają żadnego interesu w braku wzajemnego informowania się o przebiegu realizacji projektu, a także w ukrywaniu, fałszowaniu i podmienianiu dokumentacji projektu, umarzając postępowania nawet w przypadku jawnego przyznania się pracowników ZARR i PARP do tych czynności, notorycznego zmieniania wcześniejszych zeznań, a nawet zdania co do zasadności prowadzenia całego tego postępowania. Zagozda sp. z o.o. i PARP zawarły umowę cywilną, przez co strony stały się stroną komercyjnego kontraktu mającego na celu zabezpieczenie ekonomicznych interesów obu stron. Faktycznie Zagozda sp. z o.o., a także ZARR i PARP są uczestnikami tej samej gry rynkowej mającej na celu zajęcie określonych pozycji na rynku usług elektronicznych. Strony, wraz z ich mocodawcami i prawnymi następcami toczą spór o ten rynek, wysokość cennika za świadczenie usługi TaskBeat, którego klientami głównie są obecnie inni beneficjenci PARP, a PARP jest obecnie największym płatnikiem środków za wykorzystanie tej e-usługi, za którą płaci w innych projektach dofinansowanych ze środków przyznawanych przez PARP. W sytuacji gdy TaskBeat zakończył z powodzeniem postępowania patentowe, PARP rokrocznie ponosi coraz większe koszty korzystania z usługi TaskBeat, a niniejsze postępowanie ma na celu wykorzystanie pozycji PARP, który rozpoczął działania wykraczające poza mandat umowy cywilnej, tj. kierując ZARR, a także ABW i CBA, aby zbadały wszelkie okoliczności działalności spółki, a także „zbadały zgodność cennika i regulaminu z ustawodawstwem krajowym i unijnym” – niesłusznie podważając przestrzeganie zasad uczciwej konkurencji również w postępowaniu karnym – czego dowody znajdują się w uzasadnieniu wniosków dowodowych w tym postępowaniu. Zasadniczo spór jaki ja osobiście toczę z pracownikami PARP jest sporem cywilnym, który dotyka kwestii światopoglądowej, tj. tego czy prywatna spółka ma prawo kształtować ceny oferowanych usług w relacjach z partnerem publicznym, a w którym to sporze ja prezentuje odmienne poglądy od poglądów urzędników.
W żadnym przypadku rzekomy brak dowodów na potwierdzenie lub zaprzeczenie powstania lub istnienia oprogramowania, jego konkretnych cech lub właściwości – nie może obciążać oskarżonych, tym bardziej jeśli wszystkie zgromadzone dowody w sprawie, w tym opinia biegłego dotyczą wersji oprogramowania wytwarzanej i wytworzonej w okresie realizacji projektu objętego dofinansowaniem. Problemy związane z ustaleniem tych dowodów zostały wykreowane całkowicie w wyniku świadomych działań prokuratury, podejmowanych na skutek ciągu poszczególnych decyzji prowadzącej do ukrycia, zniszczenia, sprzedaży i wywozu dowodów za granicę, co skrupulatnie dokumentują akta tego postępowania i wskazanych spraw przytoczonych w niniejszym piśmie.
Odnosząc się do apelacji pełnomocnik
Pełnomocnik myli się iż wprowadzono kogokolwiek w błąd co do realizacji projektu, albowiem wszystkie podnoszone okoliczności realizacji projektu były znane PARP w okresie realizacji projektu. PARP akceptował wszystkie okoliczności realizacji projektu, choć nie zgadza się z ich konsekwencjami. Potwierdzają to zebrane w sprawie dowody:
a) zeznania Magdaleny Ornat Strutyńskiej, która potwierdziła iż korespondencja w której omawiana jest realizacja projektu przy współudziale Pani Magdaleny Swebodzińskiej (Zagozda) była komunikowana Pani Strutyńskiej, która występowała z ramienia ZARR – będącego pełnomocnikiem PARP. Mając tą wiedzę Magdalena Ornat Strutyńska akceptowała wnioski o płatność składane przez beneficjenta – jako zgodne z umową o dofinansowanie tak pod kątem formalnym, jak i merytorycznym. Magdalena Ornat Strutyńska znając te okoliczności – działając w imieniu ZARR, czyli jako pełnomocnik PARP – własnoręcznym podpisem potwierdzała zasadność rozliczenia oraz faktyczną realizację usług, dostawy towarów, wypłaconych wynagrodzeń (Załącznik 8.1 do procedury PARP „Rozliczenie projektu i wypłata dofinansowania, akta sprawy administracyjnej – karty 1017-1022, a także „Formularza Oceny Wniosku o Płatność” – akta sprawy administracyjenj – karty 1023 i dalej). Na podstawie udzielonych przez Panią Magdalenę rekomendacji płatności, ustalenia poczynione przez Panią Strutynska zatwierdzał Wojciech Jasiński z ramienia PARP – weryfikujący drugi raz rekomendację ZARR na podstawie wybranych przez ZARR dokumentów i wydając na tej podstawie analogiczną decyzję o wypłacie dofinansowania beneficjentowi. Pełnomocnik pominęła, iż w trakcie postępowania ustalono iż Magdalena Ornatr Strutyńska zeznawała w sprawie. W swoich zeznaniach przyznała iż zwalniając stanowisko opiekuna projektu nie przekazała swojej następczyni ustaleń z beneficjentem. Magdalena Strutyńska, działając jako „opiekun projektu”, prowadziła bowiem szczegółowe ustalenia z beneficjentem w w drodze pisemnej w trakcie wymiany wiadomości e-mail przedstawionych do postępowania sądowego, a wiadomości te potwierdzają iż kwestia zaangażowania Pani Magdaleny Świebodzińskiej (później Zagozda) do realizacji projektu, która wówczas już reprezentowała Zagozda sp. z o.o. w kontaktach z ZARR – były uzgadniane. Magdalena Ornat Strutyńska nie przekazała zatem wiedzy płynącej z tych wiadomości ani swojej następczyni, ani nie przekazała jej do PARP, choć oczywiście musiała akceptować i akceptowała że ta sama osoba wyznaczona jest od początku realizacji projektu jako osoba reprezentująca beneficjenta przed PARP, a także ta sama osoba (pod tym samym nazwiskiem) występuje na dokumentach spółki Taskscape. Wątpliwości nie budziły również inne osoby w projekcie, które były powiązane z beneficjentem. Te powiązane osoby ujawnione w aktach postępowania administracyjnego nie budziły wątpliwości również w żadnym późniejszym okresie, albowiem PARP uznał iż samo występowanie powiązań nie stanowi jeszcze naruszenia umowy i na tym stanowisku PARP pozostaje do dzisiaj. Nie wiadomo jedynie czy świadek Strutynska – działając jako pełnomocnik PARP – zataiła tą wiedzę przed swoim mocodawcą, a zatem czy nie wprowadziła PARP w błąd co do istotnych okoliczności dotyczących realizacji projektu. Wiadomo jedynie że PARP błędnie próbuje obciążyć zarząd beneficjenta postępowaniem karnym za własne błędy wybiórczo raz traktując rzekome powiązania jako nieprawidłowość, a w przypadku innych faktycznie powiązanych osób już takiej nieprawidłowości w tym projekcie nie widzi. Faktem pozostaje tylko to że PARP do dzisiaj ponosi wielomilionowe straty związane z koniecznością realizacji płatności za wykorzystywanie oprogramowania TaskBeat, które nadal funkcjonuje, a które zostało sfinansowane ze środków krajowych i sprzedane zagranicznemu podmiotowi. Wiadomo także że to PARP musi zwracać dofinansowanie europejskie Komisji Europejskiej w związku ze stwierdzonymi nadużycami w wykorzystaniu środków unijnych, w tym kwotę ponad miliona złotych tylko z powodu tego jednego projektu. Z doniesień prasowych wynika iż PARP obecnie inwestuje miliony złotych w wywiadów nie gospodarcze, a prasa donosi iż „weryfikuje beneficjentów do piątego pokolenia” tak aby podobna sytuacja (jak w przypadku spółki Zagozda) się nie powtórzyła. Skoro PARP Kontynuowanie linii rzekomych przestępstw wynikających z rzekomo zabronionych powiązań osobowo kapitałowych jest jedynie kontynuacją linii argumentacji prowadzącej do dalszych sankcji, albowiem ograniczanie udziału podmiotów powiązanych w realizacji projektów europejskich w drodze tworzenia ustaw zostało zakazane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości i w związku z tym kontynuowanie tej linii przez PARP naraża PARP na pogłębianie istniejącego konfliktu z Komisją Europejską (por. „Bruksela żada od PARP planu naprawczego”: http://www.evernote.com/l/ABbw2LI-q59JkKiDxrh0l9ANaJO4jAJNLSw/ )
b) Analogicznie Anna Płusa, obejmująca stanowisko „opiekuna projektu” po Magdalenie Strutyńskiej, podpisywała każdy protokół rekomendacji płatności w projekcie na podstawie kontroli i weryfikacji faktycznych zakupów, dokumentów oraz innych dowodów prawidłowej realizacji dokumentów. Anna Płusa również zeznawała w tym postępowaniu – zeznając wprost, iż w trakcie kontroli powzięła wiedzę iż Maciej Zagozda i Magdalena Swebodzińska (Zagozda) są rodziną. W świetle tej wiedzy Anna Płusa potwierdzała przecież na zakończenie każdej kontroli własnoręcznym podpisem – na każdym protokole, każdej kontroli – iż projekt realizowany jest zgodnie z zasadami obowiązującymi w projekcie (dokument z kontroli na miejscu „Lista sprawdzająca trwałość projektu” – akta postępowania administracyjnego, karta 522-526, „Informacja pokontrolna” do kontroli z dnia 11.09.2014 – akta postępowania administracyjnego – karty 551-553): w tym zasadom konkurencyjności, i bezstronności, a także obiektywności – wszystkich zaangażowanych w jego realizację osób, zatem podnoszenie argumentu iż w drodze braku wiedzy PARP co do tych faktów doszło do oszustwa jest niezasadne, albowiem Anna Płusa pełniła swoją rolę, posiadając wiedzę co do tych okoliczności i akceptując je w całości – w tym czasie występowała jako pracownik ZARR, która to jest była pełnomocnikiem PARP. Nie wiadomo czy Anna Płusą przekazała do PARP wiedzę dotyczącą realizacji projektu przez osoby będące rodziną jaką powzięła podczas, oraz czy działając jako pełnomocnik PARP, a zatajając tą wiedzę przed swoim mocodawcą nie wprowadziła PARP w błąd co do istotnych okoliczności dotyczących realizacji projektu. PARP błędnie próbuje obciążyć karnie zarząd beneficjenta za własne błędy, albowiem PARP ponosi dzisiaj ogromne straty związane z koniecznością realizacji płatności za wykorzystywanie oprogramowania TaskBeat, które zostało sfinansowane ze środków krajowych i sprzedane zagranicznemu podmiotowi, a także musi zwracać dofinansowanie europejskie komisji Europejskiej w związku ze stwierdzonymi nadużyciami w wykorzystaniu środków Unii Europejskiej, jakie to nadużycia zostały stwierdzone we wnioskach płynących z kontroli OLAF. OLAF kontrolował przy tej okazji politykę i działalność PARP, dokonując szeregu „rekomendacji” zmiany postępowania PARP w odniesieniu do sytuacji zaistniałej u beneficjenta, a PARP zobowiązał się m.in. do odstąpienia od badania powiązań osobowo kapitałowych i powierzenia tych obowiązków zewnętrznej spółce (por. „UE wstrzymała wypłatę 4 mld dla Polski” – Dziennik Rzeczpospolita http://www.evernote.com/l/ABavqkz6JcRINKrzqWf3x6OgzOur8G-5ZVA/ ). Z doniesień prasowych wiadomo, iż jedynym wnioskiem płynącym z bezpośrednio zaistniałej sytuacji jest to iż komisja Europejska wstrzymała Polsce wypłatę części dotacji i zażądała wyznaczenia innego podmiotu do rozdzielania środków z dotacji do czasu wyznaczenia innego podmiotu do nadzorowania realizacji projektów dotyczących innowacyjnej gospodarki. Obecnie PARP nie prowadzi już projektów z tej dziedziny, a wspieraniem działalności innowacyjnej głównie zajmuje się Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR), który kompletnie odmiennie podchodzi do kwestii powiązań osobowo kapitałowych stosując przecież te same regulacje europejskie na gruncie prawa Polskiego.
Zeznania obu Pań – pełniących rolę „opiekuna projektu” – wskazują jednoznacznie, iż PARP w drodze wiedzy pozyskanej przez wyznaczonych przez siebie pełnomocników posiadał (lub powinien posiadać) wiedzę dotyczącą powiązań osobowo-kapitałowych i z tą sytuacją się godził. Dopiero po podniesieniu cen za usługi TaskBeat wywiązał się konflikt pomiędzy Zagozda sp. z o.o., a PARP – które wiązała umowa o dofinansowanie, będącą umową opartą o kodeks cywilny, o czym świadczą końcowe zapisy umowy. Strony zaangażowane są do dzisiaj spór cywilny, który toczy co do możliwości wyznaczania cen za usługę TaskBeat, a obecnie za cały szereg usług, jakie za pośrednictwem PARP i NCBiR nabywa Ministerstwo Finansów (a od niedawna i Ministerstwo Zdrowia) m.in. od Taskscape Ltd za pośrednictwem obecnych beneficjentów programów objętych wsparciem. To jednak efektem ówcześnie zapoczątkowanego konfliktu były wielokrotne prośby, jakie PARP kierował do CBA oraz ABW aby zajęły się „tą sprawą”, albowiem według obłąkanej koncepcji PARP „system innowacji” zarządzany jest w Polsce centralnie przez PARP właśnie, w którym Zagozda sp. z o.o. (i inne powiązane podmioty) zajmują kluczową pozycję i w związku z tym „problem” dotyczy rzekomego „kluczowego interesu Rzeczpospolitej”… Efektem tych próśb ostatecznie była była jedynie notatka rzekomego oficera podpisanego kryptonimem „Edward Szczęśliwy” (akta postępowania administracyjnego – karta 568), który przesłał ją polecając pracownikom PARP w krótkich żołnierskich słowach: „Zajmijcie się spółką Zagozda” … „Ich dotacja to oszustwo”. Ponieważ nikt w PARP nie wiedział jak zrealizować takie polecenie, dopiero Iga Kolinko z ramienia PARP stanęła na wysokości zadania i zgodnie z pismem z dnia 6 listopada 2014 (sygnowanego przez v-ce dyrektora dzialu Wsparcia e-gospodarki, a nadanego przez prezes PARP) – po wszystkich zrealizowanych kontrolach wpadła na pomysł polecenia Annie Płusie „ponownej kontroli” obejmującej również cenniki i regulaminy Zagozda sp. z o.o. obowiązujące w odniesieniu do usługi TaskBeat „pod kątem zgodności z prawem krajowym i europejskim”, o czym świadczy notatka służbowa w aktach sprawy (akta sprawy administracyjnej, karta 568), przy czym w w prywatnej komunikacji pisemnej ze mną, Iga Kolinko już w trakcie trwającego postępowania przed Sądem Okręgowym do którego doszło na wniosek Pani – z rozbrajającą szczerością przyznała iż „kontrole realizuje się przecież właśnie po to aby znaleźć nieprawidłowości”… a nie po to aby je wykluczyć. Natomiast same moje wnioski o ujawnienie pism, jakie PARP kierował do ABW i CBA – spotkały się z odpowiedzią negatywną z uwagi na stwierdzony (przez PARP) interes prawny i faktyczny osoby wnoszącej o ich ujawnienie (mnie) w trybie informacji publicznej, którego istnienie PARP wiąże z trwającym postępowaniem karnym, a co z kolei uniemożliwia PARP ujawnienie tych informacji osobie zainteresowanej, która ma interes aby je ujawnić (patrz pismo DK.SPOIG2.512.4.8.2019.MSZ(2) z dn. 12 kwietnia 2019 r. oraz pismo DK.SPOIG2.5 12.9.3.201 9.MSZ(4) z dn. 14 stycznia 2019: http://www.evernote.com/l/ABbkSRpS0fRNyI_rIX0MLrgjz7ABRCxBMOU/) . Analogiczny wniosek o udostępnienie tych akt sformułowano również w postepowaniu przed Sądem Okręgowym w kolejnych wnioskach dowodowych, jednak dokumentów postępowanie to nie ujawniło. Ja zapoznałem się z tymi pismami i wiem, że faktycznym powodem ich ukrywania jest ich obrzydliwa treść.
Pełnomocnik myli się, albowiem projekt zrealizowano w całości, co potwierdzili wszyscy świadkowie w tym postępowaniu, a także co stwierdzono dokumentami: „Przedmiotowy projekt był realizowany przez Beneficjenta – Zagozda sp. z o.o. w terminie od 1 lipca 2010 r. do 30 czerwca 2012 i obecnie znajduje się w okresie trwałości.”… (karta 758 – akta postępowania administracyjnego) „Zachodniopomorska Agencja Rozwoju Regionalnego SA przeprowadziła kontrolę na zakończenie w miejscu realizacji Projektu. W wyniku kontroli stwierdzono koszty niekwalifikowane w łącznej wysokości 10 tysięcy złotych, nie stwierdzono jednak innych nieprawidłowości w realizacji Projektu, w szczególności potwierdzono działanie e-usługi oraz osiągnięcie wszystkich wymaganych wskaźników produktu i rezultatu”. (podpisano Iga Kolino z ramienia PARP – strona 759 w aktach postępowania administracyjnego). Faktycznie na zakończenie okresu trwałości (czyli 3 lata po zakończeniu realizacji projektu) ZARR uzgodniła powyższe okoliczności z beneficjentem i przedstawiła zarządowi protokół zatwierdzający te ustalenia i pozytywny wynik kontroli i realizację projektu w w imieniu PARP występując jako pełnomocnik PARP, a zarząd beneficjenta ten protokół podpisał w 2014 r. Natomiast Iga Kolinko z ramienia PARP w połowie 2015 r. wytworzyła swój własny protokół z kontroli, z nikim u beneficjenta jego nie uzgadniała, nie zapowiadała nikomu u beneficjenta żadnej kontroli i nikt od beneficjenta go nie zatwierdził, bo nikt o takiej nie wiedział – w związku z czym dnia 09.06.2015 Iga Kolinko niemal rok po zatwierdzeniu ostatecznej pozytywnej kontroli i ostatecznym rozliczeniu środków z projektu – podpisała sobie wytworzony przez samodzielnie przez siebie protokół z kontroli do dawno skontrolowanego i rozliczonego projektu, stwierdzając nadto sama sobie, że kontrolę uznaje się jako zakończoną uzgodnionym wnioskiem iż wynik kontroli jest negatywny (akta postępowania administracyjnego – karta 760). We wnioskach z tak sfingowanej kontroli Iga Kolinko nie rekomendowała zwrotu ani całości dofinansowania, ani uzgodnionych wcześniej 10 tysięcy, ale ponad 100 tysięcy, choć z nikim tego nie uzgadniała, a beneficjent nie miał okazji odnieść się do wyników kontroli powstałych w głowie Igi Kolinko, albowiem wbrew wcześniejszej praktyce – najzwyczajniej ani o takiej kontroli nie był zawiadomiony, ani tym bardziej w niej nie uczestniczył, ani w ogóle nie wiedział co tam Iga Kolinko sobie sama ze sobą ustaliła.
W tym kontekście Anna Płusa, która posłusznie uczestniczyła w tej fikcji odbierała polecenia Igi Kolinko telefonicznie i dostarczała jej sfingowane dokumenty na potrzeby sfingowanej kontroli, w tym w szczególności sfingowane zdjęcia, rzekomo zakupionych sprzętów z dotacji, co miało świadczyć że nie dokonano prawidłowych zakupów w projekcie, albowiem według akt postępowania administracyjnego zakupiono jedynie sprzęty z kart 542-547, a które to w ogóle nie dotyczyły naszego projektu i zgodnie zeznaniami pracowników ZARR w prokuraturze (sygn. postępowania ujawniona we wnioskach dowodowych) – zostały podstawione do dokumentacji naszego projektu. Potrzeba odwrócenia wyników już zakończonej pozytywnej ostatecznej kontroli trwałości, zakończonej wypłatą wszystkich środków na rzecz beneficjenta we wrześniu 2014 i (miesiącach wcześniejszych) została wyrażona wprost w korespondencji e-mailowej w wątku dopiero w listopadzie (patrz korespondencja z dnia 7 listopada 2014), aczkolwiek korespondencja pomiędzy PARP i ZARR zawiera w tym zakresie szereg wulgaryzmów i nieprzyzwoitych określeń i w związku z tym PARP notorycznie odmawia ujawnienia tej korespondencji w ramach dostępu do informacji publicznej, choć wiemy co w niej jest po sygnaturze (sygnatura DKW-1431-16/14-RIF-1728).
Chociaż w listopadzie 2014 projekt był dawno zatwierdzony, a nawet rozliczony, Anna Płusa dopiero w odpowiedzi na gromkie słowa zorganizowała dodatkowe dokumenty powstałe po ostatecznej kontroli trwałości. Ponieważ projekt był zrealizowany i zakończony to obie Panie – Iga Kolinko oraz Anna Płusa już w 2015. r zorganizowały sobie kontrolę we własnym gronie. Problem jedynie że tak zorganizowaną kontrolę przeprowadziły oczywiście całkowicie bezprawnie – z naruszeniem konstytucyjnej zasady jawności działania organów państwowych i wbrew postanowieniom umowy o dofinansowanie – tworząc fikcję kontroli bez udziału i wiedzy beneficjenta, i przesyłając dokumenty, zestawienia, rozliczenia jakich żaden pełnomocnik beneficjenta na oczy nigdy nie widział i nigdy nie podpisywał (akta postępowania administracyjnego, karty 575 i dalej), a nadto załączając podstawioną dokumentację zdjęciową z jakiegoś innego projektu (co stanowiło podstawę zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa fałszowania dokumentacji rozliczeniowej projektu – zgodnie z wnioskiem dowodowym w tym postępowaniu). Ostatecznie akta postępowania z mojego zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa fałszowania, podmienienia dokumentacji projektu mającej uzasadnić jakieś sfingowane kontrole ujawniają wprost iż pracownicy ZARR przyznali się ostatecznie iż dokumentację projektu sami podmienili, a oryginalne dowody zakupów i zrealizowania projektu pogubili… Iga Kolinko na podstawie fałszywych dokumentów otrzymanych z ZARR odebrała, bezkrytycznie przyjmując protokoły i dokumenty z kontroli pozbawione podpisu beneficjenta, a wręcz pozbawione jakiegokolwiek podpisu w miejscu „podpis beneficjenta”, albowiem beneficjent nie wiedział nic o tym że podstawiono jakieś lewe dokumenty i na tej podstawie tworzy się jakaś fikcyjna kontrola, choć projekt był już prawie od roku zrealizowany, a umowa zakończona i rozliczona…
Akta postępowania administracyjnego oczywiście ujawniają wszystkie osoby zaangażowane w ten proceder, aczkolwiek beneficjent na wniosek o udostępnienie dokumentów, faktur, protokołów i rozliczeń – otrzymał od PARP jedynie dokumenty w których podpisy prawników PARP i jego pełnomocnika zaciemniono czarnym mazakiem… Wiadomo kto fałszował dokumentację projektu, ponieważ w postępowaniu wymienionym we wniosku dowodowym osoby te z ramienia ZARR przyznały się do protokołu przed prokuratorem że powstawiały jakieś dokumenty z jakiś innych projektów. Oczywiście choć prokuratura już na tym etapie postawiła zarzuty zarządowi beneficjenta i musiała takie postępowanie przeciwko sprawcom fałszowania dokumentacji projektu oczywiście umorzyć. Natomiast spreparowanie ich wiąże się z odpowiedzialnością karną osób odpowiedzialnych pełnomocników i podwykonawców, o czym PARP doskonale zdaje sobie sprawę zaciemniając te nazwiska czarnym pisakiem, co jest bezskuteczne, bo ja pofatygowałem się do moich przyjaciół w Warszawie i osobiście w Ministerstwie Rozwoju posługując się moją legitymacją dziennikarską pozwoliłem sobie zrobić oryginałom tych dokumentów zdjęcia… Oczywiście biorąc powyższe pod uwagę, sprawa kontroli realizowanych po zatwierdzeniu ostatecznej kontroli skutkującej pozytywnymi wnioskami i wypłatą środków na rzecz beneficjenta zainteresowały się ogólnokrajowe media oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Prowadzeniu jakichkolwiek kontroli po zatwierdzeniu obu oficjalnych kontroli zaprzeczyła Rzecznik PARP Wioletta Urbanowska (patrz pismo rzecznik we wnioskach dowodowych) zaprzeczając kontrolom u beneficjenta wbrew materiałowi czynności i wniosków zgromadzonemu w aktach postępowania administracyjnego, tj. m.in. dokumentom wskazującą na zlecenie ponownych kontroli – w tym dokumentom „notatka służbowa z dnia 6 listopada dotycząca rozmowy telefonicznej w sprawie ponownej kontroli projektu beneficjenta” (pisownia oryginalna – zgodnie z dokumentem: „metryką sprawy” postępowania administracyjnego), „formularz zatwierdzenia czynności kontrolnych z dnia 17 lutego 2015 r. – pozytywny, z wyłączeniem wydatków” (pisownia oryginalna – zgodnie z dokumentem: „metryką sprawy”), które to występują w aktach postępowania administracyjnego. Wioletta Urbanowska znając wątpliwości i zarzuty rzecznika praw obywatelskich odcięła się od „czynności kontrolnych” (z dnia 17 lutego 2015) mówiąc że jedyne kontrole miały miejsce w 2012, 2014, a tym samym uznając czynności w 2015 r. za nielegalne. Podejrzewam iż czynności te zatem zostały dokonane jedynie na cele wszczęcia postępowania karnego, choć oczywiście w kontrkście wyjaśnień RPO prowadzenie czynności kontrolnych w 2015 r. oznacza że zostały one przeprowadzone nielegalnie. Iga Kolinko, która podpisałą te rzekome czynności i rzekome kontrole realizowane w 2015 nie jest już pracownikiem PARP i oczywiście zdaje sobie sprawe z potencjalnych konsekwencji tego iż PARP obecnie odcina się od tych kontroli i tych czynności – w związku z czym już w trakcie postępowania przed sądem okręgowym – mimo jawności postępowania – próbowała wpłynąć na treść wniosków dowodowych i oświadczeń oskarżonego domagając się wycofania publikowanych wniosków dowodowych pod groźbą wszczęcia postępowania karnego.
Pełnomocnik myli się co do tego że inni wykonawcy w projekcie nie otrzymywali zapytań ofertowych beneficjenta. Nie ma w tym zakresie znaczenia brak pieczątki, ani podpisu za zgodność z oryginałem, aczkolwiek jest to zarzut oczywiście do osób pozyskujących dokumentację, albowiem to te osoby zastrzegały sobie prawo wglądu w oryginały, robienia fotokopii na miejscu u beneficjenta, a także nanoszenia takich adnotacji jak „zgodność z oryginałem”. W tym zakresie pełnomocnik po prostu nie sprawdziła ustaleń, jakie beneficjent poczynił z kontrolującymi dokumenty, które pełnomocnik badała.
Niezależnie od tego takie zapytania były weryfikowane i musiały być weryfikowane podczas kontroli w 2012 i 2014 r., albowiem ich weryfikacja jest konieczna aby potwierdzić na protokołach kontroli iż do zrealizowanych zakupów beneficjent dokonał tzw. „rozeznania rynku”, co zresztą pełnomocnik PARP na tych protokołach każdorazowo potwierdził w trzech osobach zespołu ZARR kontrolującego wysyłanie zapytań ofertowych przez beneficjenta. Ponieważ dokumentacja naszego projektu została pogubiona, o czym pisałem wyżej, w odpowiedzi na prośbę Anny Płusy ja dnia 11 maja 2015 r. ponownie przedstawiłem komplet dokumentacji potwierdzającej wysyłanie zapytań do innych wykonawców (co dokumentują akta postępowania administracyjnego od karty 590). Dokumentacją były daty, godziny wysyłania faksów co do sekundy wskazujących numer połączenia wychodzącego i numer na który zapytanie w formie faksu było wysyłane, a także potwierdzenia nadania wiadomości e-mail lub pism drogą pocztową – tam gdzie faks nie odpowiadał. Nadanie tych faksów w każdej chwili pełnomocnik mogła zweryfikować u operatorów telefonicznych, jednak tego nie zrobiła. Zamiast tego PARP po kryjomu odpytał dziesięć lat po fakcie wszystkich potencjalnych wykonawców, którzy otrzymali faks – zadając im pytanie czy dekadę temu dostali faks… Również spółka Taskscape była zawiadamiana o zapytaniach ofertowych beneficjenta, o czym świadczy fakt iż beneficjent publikował budżety, zapytania ofertowe, warunki konkursów na wyłonienie wykonawców na swojej stronie internetowej, co oznacza że każdy podmiot mógł się z nimi zapoznać, a co beneficjent udokumentował w trakcie każdej kontroli, a także ponownie załączając zdjęcia, skany i potwierdzenia publikacji w obszernej odpowiedzi na pismo WFE-RIF99951284AP2015 z dnia 11 maja 2015 r. w korespondencji Macieja Zagozdy do Anny Płusy (akta postępowania administracyjnego od strony 590 do 647). Jest dziwnym że pełnomocnik sama badała dokumentację konkursową, a nie zauważyła że była ona przez cały okres publikowana na stronie internetowej, co beneficjent już udowodnił w powyższym piśmie – przedstawiając dowody publikacji co do których wskazano daty i godziny, a także adresy internetowe, do których dostęp miał każdy – w tym spółka Taskscape Ltd. Pełnomocnik zignorowała najwyraźniej również dowody komunikacji między beneficjentem, a Taskscape Ltd, z których nadto wynika jednoznacznie iż spółka Taskscape Ltd była zapraszana do składania ofert. Całość rozważań pełnomocnik w tym zakresie obarczona jest błędem wykluczającym możliwość dalszej analizy apelacji.
Nie wiadomo czemu pełnomocnik pisze iż wykonawcy zaproszeni do składania ofert ich nie otrzymywali, co jest wyrazem braku rzetelności analizy materiału dowodowego, w tym pisemnych odpowiedzi tych wykonawców. Oczywiście nikt nie zaprzeczył iż zapytania do tych wykonawców faktycznie beneficjent wysyłał i w tym zakresie pełnomocnik bezczelnie kłamie w swojej apelacji, albowiem ma dostęp do tych odpowiedzi tych potencjalnych wykonawców, których to udostępnienia beneficjentowi odmówiono. Beneficjent już wyjaśniał tą kwestię w trakcie postępowania administracyjnego, a sprawa sporu dotyczącego utajniania odpowiedzi potencjalnych wykonawców i przekłamywania zawartości tych odpowiedzi była już przedmiotem rozstrzygnięcia sądowego, o czym pełnomocnik doskonale zdaje sobie sprawę. Nie wiadomo dlaczego pełnomocnik wybrała ukryć prawdziwe odpowiedzi wykonawców w projekcie, skoro doskonale zdaje sobie sprawę że po dekadzie nikt lub prawie nikt nie będzie w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć uzyskaniu jakiegoś zapytania od jakieś firmy, co doskonale wyraził jeden z wykonawców który na wezwanie PARP napisał wprost „w odpowiedzi na państwa pismo numer DWG-14.14-512-32-148/15-GSZ(17183) z dnia 08.10.2015 pragniemy poinformować iż firma Devoteam S.A (wcześniej Wola Info S.A.) nie prowadzi ewidencji zapytań oraz złożonych ofert. Nie posiadamy również dostępu do skrzynki mailowej obecnej wtedy firmy Wola Info S.A., a tym samym nie jesteśmy w stanie sprawdzić, potwierdzić bądź zaprzeczyć czy w dniu 18.10.2020 wpłynęło do nas zapytanie z firmy Zagozda” (akta postępowania administracyjnego – karta 893 – https://photos.app.goo.gl/2R9cV3cg5qUqbqrc9). Analogiczne odpowiedzi udzieliły inne firmy, które nie potwierdziły wpłynięcia zapytań ofertowych z analogicznych powodów, przykładowo APN Promise S.A. nie potwierdziła wyjaśniając iż „nie mamy możliwości weryfikacji wystąpienia tego zapytania, gdyż nie posiadamy archiwizacji korespondencji mailowej oraz rozmów telefonicznych z tego okresu” (akta postępowania administracyjnego, karta 906 – https://photos.app.goo.gl/DBVWscRCPqx5jq2B6) . Część wykonawców potwierdziła iż nadal po dekadzie potwierdzają wpłynięcie takiego zapytania, przykładowo Softlandia sp. z o.o. w piśmie z dnia 13.10.2015 potwierdziła otrzymanie zapytania: „W odpowiedzi na pismo z dnia 08.10.2015 r. informujemy że zapytanie ofertowe w sprawie środowiska programistycznego, zakupu bibliotek programistycznych oraz oprogramowania multimedialnego otrzymaliśmy od firmy Zagozda sp. z o.o. drogą mailową dnia 24.08.2010” (akta postępowania administracyjnego, karta 911 – https://photos.app.goo.gl/jpW42z8xxEguHkTVA) , co z kolei pełnomocnik kompletnie przemilczała – próbując wprowadzić sąd w błąd lub wytworzyć przekonanie iż spółka nie rozsyłała zapytań do podmiotów wymienionych w dokumentacji.
Przechodząc do dalszych części apelacji. Nie wiadomo skąd pełnomocnik wzięła cytat „badanie serwisu taskbeat.pl dotyczyło jego obecnie funkcjonującej wersji, a nie wersji która funkcjonowała w momencie zatwierdzania projektu”, albowiem nie znajduję takiego cytatu w opinii biegłego, a biegły nie mógł tak napisać. Pełnomocnik oczywiście inwaliduje tą część apelacji składając cytat, którego faktycznie literalnie nie ma w opinii biegłego. Niezależnie jednak od tego w momencie zatwierdzania projektu nazywał się on budzetfirmowy.pl, co dopiero w ostatnich fazach realizacji zmieniono na taskbeat.pl, albowiem taki zawarto aneks do umowy o dofinansowanie, co wiązało się z rozszerzeniem funkcjonalności pierwotnie planowanej usługi. Nie było przecież przedmiotem umowy o dofinansowanie aby stworzyć „serwis taskbeat.pl w momencie jego zatwierdzania” skoro w momencie zatwierdzania nie miało prawa być takiej sytuacji… Okoliczność podnoszona w apelacji zatem jest bez znaczenia, skoro biegły pisze czego nie badał, a czego badać przecież oczywiście nawet nie mógł…
Niezależnie od tego, warto podkreślić że biegły uzyskał kod źródłowy oprogramowania, tj. samej e-usługi będącej przedmiotem umowy o dofinansowanie. Biegły sądowy przeprowadził analizę kodu źródłowego za okres objęty zapytaniem sądu, o czym świadczy fakt iż biegły podzielił swoją opinię na dwie części a część dotycząca kodu źródłowego oprogramowania e-usługi powstałej z dofinansowania, a udostępnianej za pomocą serwisu internetowego taskbeat.pl i powstałego w okresie realizacji projektu – rozpoczyna się od strony dwunastej opinii biegłego. W tym zakresie pełnomocnik błędnie zarzuca biegłemu oparcie opinii jedynie o bieżącą wersję serwisu taskbeat.pl, albowiem biegły dokonał analizy bieżącej wersji oraz wersji powstałej dekadę temu – w obu częściach opinii. O ile kod źródłowy oprogramowania realizującego funkcjonalność e-usługi będącej przedmiotem dotacji podlega wersjonowaniu, a oskarżeni zamówili u obecnego właściciela oprogramowania zrzut historii jego budowania, o tyle sam serwis internetowy – będący w istocie opisem reklamowym oferowanej e usługi nie podlega wersjonowaniu i obecny jego właściciel nie jest w stanie określić treści składających się na jego kształt w czasie obowiązywania umowy dotacji a także w okresie trwałości.
Kwestia serwisu za pomocą którego oferowana jest e-usługa i udostępniania do logowania użytkownikom – w trakcie realizacji dotacji nie budziła żadnych wątpliwości. Świadczą o tym zapisy protokołów kontroli, a także następnie zeznania świadków: w tym informatyka w osobie Posiakowa – badającego prawidłowość wykonania wszystkich prac w projekcie. Świadek Płusa zeznała iż nie miała żadnej wątpliwości ani zarzutów do realizacji samego projektu, a świadek Posiakow zeznał, iż nie miał żadnych zastrzeżeń co do realizacji serwisu internetowego taskbeat.pl oraz e-usługi o nazwie TaskBeat. Realizacja zresztą samego serwisu internetowego nie była przedmiotem prac wykonywanych przez Taskscape Ltd ani przez Octal Solutions, albowiem pracę te powierzono innej firmie. To inna firma, która zrealizowała szatę graficzną serwisu reklamującego e-usługę była odpowiedzialna za jej wdrażanie, aczkolwiek pracę te nie były objęte dofinansowaniem. Beneficjent nie przedstawiał powstałych faktur i protokołów z realizacji tych prac do rozliczenia w ramach dotacji, a prokuratura nie ujęła tych faktur w akcie oskarżenia, albowiem nikt ich nie kwestionował. Biegły sądowy przeprowadził analizę kodu źródłowego za okres objęty zapytaniem sądu, o czym świadczy fakt, iż biegły podzielił swoją opinię na dwie części a część dotycząca kodu źródłowego powstałego w okresie realizacji projektu rozpoczyna się od strony dwunastej opinii biegłego. Jak zaznaczył biegły w tej drugiej części opinii „dane odtworzone z kopii znajdującej się w aktach sprawy zawierają m.in. historię wpisów dotyczących czynności związanych z powstawaniem projektu” (opinia biegłego – strona 13) , a zatem wystarczały w zupełności do odpowiedzi na pytanie sądu. Biegły wskazał również dokładnie zakres dat dotyczących danych objętych badaniem, a daty te tym bardziej potwierdzają opinię biegłego co do tego iż dotyczą właśnie okresu realizacji projektu, co biegły sądowy zresztą potwierdził udzielając jednoznacznej odpowiedzi sądowi. Gdyby biegły nie miał wystarczającej ilości danych tak co do zakresu merytorycznego, czy chronologicznego aby odpowiedzieć sądowi to odpowiedzi nie mógł by udzielić, a przecież udzielił jej jednoznacznie.
Dalej nie wiadomo na jakiej podstawie pełnomocnik twierdzi iż za spółką Taskscape Ltd stoją „jacyś ludzie”, skoro pogląd o dominacji własności prywatnej w spółkach kapitałowych należy wyłącznie do domeny okresu słusznie minionego socjalizmu, podczas gdy w obowiązującej doktrynie kapitalizmu, to kapitał, a nie ludzie stoją za własnością podmiotów. Opinia pełnomocnika stoi w sprzeczności z opinią prokuratury, która absolutnie ludziom stojącym za spółkami nie udostępnia dokumentów z prowadzoncyh postępowań karnych, w tym dotyczących zawiadomienia o przestępstwie przywłaszczenia weksla i fałszowania dokumentacji przez pracowników ZARR przyznając że co prawda za spółką Zagozda sp. z o.o. stoją ludzie, jednak spółka ta posiada własną osobowość prawną, i działa na własną odpowiedzialność i jedynie spółka może występować jako pokrzywdzony powyższymi przestępstwami, a nie ludzie którzy występują w imieniu tych spółek. Tak więc według opinii samej prokuratury, nie jest ważne jacy ludzie stoją za spółką, skoro spółka samoistnie posiada własną osobowość prawną i działa we własnym imieniu, a zatem jeśli zarząd nie może być pokrzywdzony przestępstwami dokonanmi na szkodę spółki, to zarząd nie może analogicznie być sprawcą przestępstw realizowanych przez spółkę, tym bardziej jeśli w sprawie nie wskazano żadnego dokumentu podpisywanego przez kogokolwiek w imieniu spółki, który byłby nierzetelny lub fałszywy. Jeśli chodzi natomiast o zarząd spółki Taskscape Ltd, to nie wiemy kto był w zarządzie tej spółki, skoro wiemy jedynie kto był w niej dyrektorem i sekretarzem. Ani prokuratura, ani pełnomocnik nie zrobiły nic aby ustalić strukturę właścicielską, ani członków zarządu spółki Taskscape Ltd, jaka obowiązywała wtedy, a na podstawie umowy o pracę wiadomo że dyrektor wykonywał jedynie polecenia zarządu, i analogicznie w ramach innej umowy zarządowi podlegał sekretarz spółki. Głoszenie w tej sytuacji przekonań myśli socjalistycznej, jako by spółka kapitałowa posiadająca osobowość prawną, była kierowana jak spółka osobowa jest niedorzeczne, skoro obecnie Polska jest gospodarką kapitalistyczną rządzoną zasadami własności prywatnego kapitału. Nikt nie planował i nie ma zatem takich dowodów, jakie wskazywałyby że ktoś w momencie podpisywania umowy chciał lub planował zataić jakiekolwiek informacje, w tym o relacji między osobami, wynikające z ciąży i ślubu które związały nas po rozpoczęciu projektu, o spółce, która wtedy jeszcze nie istniała – celem naruszenia prawa, które wtedy jeszcze powstało… Pełnomocnik w tym zakresie podąża za teorią „spisku” (jak to określił OLAF w raporcie), a faktycznie poza plotami z prokurator na korytarzu sądu to nie zrobiła NIC, wliczając zadanie jakichkolwiek jakichkolwiek pytań, przedstawienia jakichkolwiek dowodów aby ktokolwiek w tym zakresie cokolwiek planował zataić, tym bardziej że powyższych okoliczności nie planowano, bo obiektywnie nawet nie dało by się ich zaplanować.
Niezależnie od tego, nie wiadomo co budzi wątpliwości pełnomocnik dotyczących oświadczeń, skoro osoby wskazane w oświadczeniach o istnieniu powiązań były osobami fizycznymi posiadającymi powiązania z osobą spółki beneficjenta, natomiast osoba spółki Taskscape Ltd znajdowała się w innej sytuacji. Nic dziwnego zatem że takie oświadczenie nie zostało złożone, skoro przed nawiązaniem współpracy spółki nie pozostawały w żadnym stosunku prawnym ani faktycznym uzasadniającym złożenie jakiegokolwiek oświadczenia. Co więcej, instrukcja składania oświadczeń mówiła jasno iż nie składa się ich dla wykonawców wybranych przed wejściem w życie ustawy, a taka sytuacja (odmiennie do innych wykonawców) miała miejsce w przypadku podmiotu Taskscape Ltd. Prawo nie działa wstecz, a rozstrzygającą w tej kwestii jest nie data faktury czy wypłaty wynagrodzenia, ale data nawiązania umowy między spółkami, a ta przypada na okres przed wprowadzeniem ustawowego zakazu określonych powiązań… Nie wiadomo kompletnie na czym miałoby polegać zachowanie w tej sytuacji obiektywności i uczciwej konkurencji, skoro spółka Taskscape Ltd wybierana była w sposób jawny, publiczny i pisemny, a zatem całkowicie dający się zweryfikować obiektywnymi kryteriami punktowymi, którymi komisja konkursowa beneficjenta wybierała podmiot Taskscape, tworząc zresztą pisemny protokół z tych czynności i wskazując obiektywne kryteria przemawiające za każdym razem o tym wyborze. Nie jest prawdą, że spółka Taskscape Ltd posiadała dostęp do jakiś informacji specjalnych pozwalających na składanie lepszych ofert, skoro kryteria oceny ofert znane były publicznie, podobnie jak wzór oferty i budżet którego postępowanie konkursowe wyłaniające najlepszą ofertę dotyczyło. Wszystkie istotne z punktu widzenia postępowania ofertowego dostępne były dla każdego w tym samym czasie i nie ma tutaj żadnego oszustwa, jeśli w tej sytuacji podmiot Taskscape Ltd obiektywnie składał prawidłową ofertę jako jedyny, to w takim przypadku nie ma przecież żadnej konkurencji oferentów. Ciekawostką w tym zakresie pozostaje jedynie to że wielokrotnie oferentów w tym i kolejnych projektach, jakie realizuję ze środków publicznych po prostu nie ma – albowiem oferenci wycofywali się wprost argumentując, iż przystępując do postępowania o zamówienie do projektu z dofinansowania narazili by się na uwikłanie w wątpliwe postępowania prokuratorskie i karne… Niniejsze postępowanie pogłębi ten trend znacznie.
Niezależnie od tego zasada konkurencyjności nie ma zastosowania jeśli ofertę składa jeden wykonawca, co jest oczywiste z punktu widzenia logiki, a także znajduje odpowiedni zapis w umowie o dofinansowanie który mówi o tym że zasada ta nie ma zastosowania w takim przypadku. Dodatkowo komisja konkursowa wybierająca podmiot Taskscape Ltd kierowała się zasadą konkurencyjności w wyborze wykonawców, w tym wykonawcy Taskscape Ltd i nie zawsze wykonawca ten był wybierany. W szczególności Taskscape Ltd nie była wybierana jeśli oferty złożyły inne podmioty, co świadczy o tym iż kryteriami wyboru były kryteria punktowe określone w warunkach konkursu. Oprócz wątpliwości jakie posiada pełnomocnik, w aktach postępowania brak jakichkolwiek dowodów na to że beneficjent nie posługiwał się zasadą konkurencyjności przy wyborze wykonawcy. Niezależnie od tego, w orzecznictwie przyjmuje się że aby mówić w ogóle o naruszeniu „zasady konkurencyjności” to taka zasada w umowie cywilnej musiała by być rozwinięta i opisana w sposób pozwalający na potwierdzenie lub zaprzeczenie jej zastosowania w konkretnym przypadku. Jeżeli jakaś strona umowy cywilnej, w tym przypadku umowy o dofinansowanie, miała jakieś wątpliwości co do prawidłowości realizacji projektu i przestrzegania jakiś zasad, nadal może wnieść pozew cywilny, albowiem umowa o dofinansowanie ma taki właśnie charakter.
Nie wiadomo na jakiej podstawie pełnomocnik twierdzi iż OLAF przeprowadził swoje postępowanie bardzo wnikliwie, skoro już wyjaśniałem iż nie przeprowadził tego postępowania wcale. W szczególności to nieudolność i niekompetencja prokuratury, a także sprzeciw policjantów realizujących czynności zabezpieczenia dowodów doprowadziły do tego iż OLAF nie dysponował żadnymi dowodami realizacji projektu. Nie wiadomo dlaczego faktycznie doszło do bezprawnego odstąpienia od czynności zabezpieczenia mienia spółki Zagozda, w tym dowodów realizacji projektu, ale z powodu braku wykonania tych czynności przez prokuraturę i policję OLAF nie mógł przeprowadzić żadnego wnikliwego dochodzenia. Zupełnie bezprawnym w tym kontekście było oczywiście również samo zawieszenie postępowania karnego przed zabezpieczeniem dowodów, co oprócz oczywistego naruszenia prawa stawiającego oskarżonych w sytuacji narażenia na zbędny zupełnie proces karny – również inwalidowało możliwość skorzystania z niezabezpieczonych dowodów w trakcie postępowania OLAF. Jak wcześniej wspomniałem na przeszkodzie wnikliwego dochodzenia, o które wnosiła do OLAF prokuratura w Szczecinie (w tym zaangażowane: prokuratura rejonowa Szczecin-Śródmieście, prokuratura okręgowa w Szczecinie i prokuratura regionalna w Szczecinie) stanął również opór sędziów w Wielkiej Brytanii, a także opór organów ścigania Republiki Malty – które to dopatrzyły się w we „wnikliwym dochodzeniu” OLAF próby czynów pozbawionych podstaw prawnych oraz uprawdopodobnienia przestępstwa, a wręcz próby szantażu i wymuszenia, o czym pisałem powyżej. Efektem prowadzenia rzekomo wnikliwego dochodzenia OLAF został pozbawiony przez prokuraturę dowodów i musiał wnikliwie uznać że koronnym dowodem argumentów iż projektu nie zrealizowano jest to że brak jest dowodów świadczących przeciwnie.. Oczywiście rozumiem iż pełnomocnik niezależnie od tego twierdzi z własnym uporem iż projekt nie został zrealizowany, albowiem tylko takie rozstrzygnięcie pozwoli PARP na uniknięcie rosnących opłat za korzystanie z systemu TaskBeat. Tylko bowiem w przypadku prawomocnego rozstrzygnięcia iż system nie powstał, PARP będzie mógł uznać że system nie istnieje, to nawet jego obecne funkcjonowanie nie pozwoli na kontynuowanie płatności na rzecz obecnego właściciela e-usługi, do czego PARP jest zobowiązany przez wiele kolejnych lat. PARP jest w tym postępowaniu graczem uczestniczącym w pewnej rozgrywce między obecnym właścicielem usługi TaskBeat, a własnym interesem finansowym wyrażonym umową cywilną, jaką zawiera z kolejnymi beneficjentami, którzy z systemu korzystają. PARP w tym zakresie dąży do eliminacji podmiotu świadczącego usługę za którą PARP musi płacić tyle, ile ona kosztuje na zasadach rynkowych i tylko wyeliminowanie usługi TaskBeat z obrotu gospodarczego może tą sytuację zmienić. PARP posiada interes gospodarczy w wyeliminowaniu usługi za którą płaci środki na krajowe innowacje zagranicznemu podmiotowi, a przymus wynika z faktu iż do dnia dzisiejszego analogiczna usługa nie powstała, a funkcjonalność e-usługi jest objęta ochroną patentową na terenie Unii Europejskiej (a obecnie niezależnie również na terenie Wielkiej Brytanii).
Nie wiadomo dlaczego pełnocnik twierdzi iż „kwoty wymienione na kartach 1244 oraz 1246, jeżeli dotyczą tylko przygotowania specyfikacji technicznej” są zawyżone, skoro kwoty te weryfikowano i klasyfikowano jako przeznaczone na specyfikację i implementację, jako wynikające do z uzgodnionego przy podpisywaniu umowy o dofinansowanie budżetu. Nie wiadomo na czym miało by polegać zawyżenie tych kwot skoro beneficjent oraz PARP umówili się w załączniku umowy o dofinansowanie że kwoty te będą wynosić właśnie tyle, ile wynoszą. Skoro biegły potwierdził iż kwoty te są akuratne w przypadku gdyby dotyczyły realizacji prac programistycznych, to oznacza że biegły uważa że nie są w tym przypadku zawyżone. Kwoty te oczywiście wynikają z prac programistycznych, albowiem innych prac Paweł Łukasik nie wykonywał, za żadne inne nie wystawiał faktur, a skoro wiadomo że to on uczestniczył w programowaniu e-usługi TaskBeat, to faktury te uznane były jako prawidłowe w kontekście kosztów specyfikacji i implementacji. Pełnomocnik najwyraźniej nie zauważyła w tym kontekście iż implementacją nie istniejącej wcześniej e-usługi może być jedynie czynność programowania. Czynność programowania dokonana przez Pawła Łukasika z kolei nie była w ogóle kwestionowana przez biegłego. Biegły opisał te kwoty dając wyraźne zastrzeżenie iż według biegłego mogły by one być rozważane jako zawyżone, jeśli dotyczyły by tylko specyfikacji. Beneficjent nie uczestniczył i nie sporządzał żadnych tabel, i wielokrotnie nie zapoznawał się z tym co urzędnicy sobie w nie wpisali. Beneficjent natomiast wyraźnie wyjaśnił pisemnie już wielokrotnie kwestie dokumentów datowanych przed powstaniem spółki Taskscape Ltd, co PARP przyjął ze zrozumieniem. Analogicznie beneficjent wyjaśniał podczas kontroli za co płaci faktury, a kontrolerzy uznali te faktury za zasadne, a kwoty akuratne i zgodne z budżetami określonymi w harmonogramie rzeczowo-finansowym.
Na koniec nie wiadomo co pełnomocnik ma na myśli iż Paweł posługiwał się fałszywymi ofertami, skoro to on je przygotowywał, fakturami na wydatki które faktycznie zostały poniesione, czy bliżej nie określonymi „zestawieniami”, skoro Paweł nie przygotowywał żadnych zestawień wynikających z umowy o dofinansowanie.
Ani ZARR, ani PARP, ani nadzorujący ich Minister Finansów do dnia dzisiejszego nie zrobili NIC aby odzywać żaden z kilkunastu projektów sfinansowanych ze środków unii europejskiej przeznaczonych na rozwój innowacji w Polsce, które wywieźli za granicę wszczynając bezsensowne postępowanie karne 2 DS 359/14 przez prokuraturę Rejonową Szczecin-Śródmieście. To postępowanie skończyło się kompromitacją zawiadamiającego, jakim jest PARP, a także prokuratury która postawiła zarzuty, których nie była w stanie nawet wnieść do sądu. To postępowanie stało się powodem upadłości Zagozda sp. z o.o. uniemożliwiającego realizację jakichkolwiek obecnych roszczeń PARP wobec spółki, a także jej zarządu poza zachowaniem papierów wartościowych stanowiących zabezpieczenie prawidłowości realizacji umowy, które PARP przyjął jako prawidłowe zabezpieczenie umowy, a które nadal znajdują się w posiadaniu PARP. Co więcej żaden z wymienionych podmiotów nie zwrócił Polakom kwot jakie to jednak obywatele zainwestowali w rozwój innowacyjnej gospodarki w Polsce za pośrednictwem PARP i nadzorujących ją ministerstwa, a które dzisiaj masowo pracują na pozycję Królestwa Wielkiej Brytanii – tak w zakresie innowacji, jak i bieżących zysków jakie obecni właściciele podmiotu Taskscape Ltd czerpią z realizacji praw patentowych i licencyjnych, za które miesiąc w miesiąc Polacy płacą w kolejnych transzach przekazywanych przez PARP i NCBiR na realizację innych innowacyjnych obecnie finansowanych ze środków krajowych i europejskich. Finansowanie tego projektu, odbywa się również ze środków Ministerstwa Zdrowia, w ramach procedur refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, do których prawidłowe realizowanie wymaga oprogramowania TaskBeat, a co jest finansowane ze środków należących do polskich pacjentów, w tym w szczególności pacjentów ze schorzeniami kardiologicznymi.
Prokurator na polecenie pracowników ZARR S.A. sprowadził mnie do tego postępowania przez całą Europę, efektywnie zakańczając moje dotychczasowe życie osobiste, i biznes, jakie porzuciłem na Malcie, czyli około trzy tysiące kilometrów stąd. Ja od tego czasu mieszkam w Polsce i wyjaśniam zarzuty, za które prokuratura już mnie przepraszała informując iż popełniono ogromny błąd. W ramach postępowania 359/14, które kontynuowane jest tym postępowaniem – już przeproszono mnie za niesłuszne zarzuty, a sam PARP poinformował, iż nie domaga się żadnego postępowania karnego (patrz. notatka prok. Karwowskiej dot. ustaleń z PARP). Efektem jednak mojego obowiązkowego zaangażowania w to postępowanie porzuciłem swoją miłość, znajomych, klientów i biznes na Malcie, co uczyniło niemożliwym dokonanie jakichkolwiek zwrotów jakichkolwiek potencjalnie nieprawidłowo wypłaconych środków. W tej sytuacji prokuratura i PARP zmieniły dotychczasowy kierunek, zmieniając mi zarzuty, wszczynając postępowanie na nowo i zmyślając iż projektu nigdy nie zrealizowano. Zarząd beneficjenta ostrzegał przed takim postępowaniem ZARR S.A. (do wiadomości prokuratury i departamentu wsparcia e-gospodarki PARP). W piśmie z dnia 9 czerwca 2015 (akta postępowania administracyjnego – karta 732) wskazywał powyższym odbiorcom, iż zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa 2Ds 359/14, jakie ZARR w imieniu PARP złożył w prokuraturze Rejonowej Szczecin Śródmieście – nie jest zasadne, nie przyniesie żadnych pozytywnych skutków odwetowych na polityce cenowej beneficjenta i nie zakończy się skazaniem nikogo za czyny jakie ZARR przypisywał beneficjentowi.
W tym piśmie PARP otrzymał wybór między wyjaśnieniem nieporozumienia w drodze dalszych negocjacji (do czego wprost zobowiązuje PARP umowa o dofinansowanie stanowiąca inne procedury wydatkowania środków publicznych w myśl Ustawy o Finansach Publicznych), albo kontynuowania bezsensownego postępowania 2 Ds 359/14, co doprowadzi do upadłości spółki Zagozda będącej beneficjentem w myśl umowy o dofinansowanie, a co doprowadzi ostatecznie do strat wyłącznie po stronie budżetu wspólnego, w tym budżetu PARP. PARP nigdy nie odpowiedział na to pismo i zatem przyjął świadomie konsekwencje polegające na zakończeniu działalności Zagozda sp. z o.o. i nierozerwalnie związanym z nim brakiem możliwości zwrotu jakichkolwiek środków pieniężnych – ponad wniesione zabezpieczenia prawidłowej realizacji projektu, jakie beneficjent przekazał PARP w momencie podpisywania umowy. Pełnomocnik nie może zatem wskazywać szkód jakie PARP poniósł oraz braku możliwości ich naprawienia, albowiem szkody wskazane w piśmie pełnomocnik, poniesione zostały przez PARP w imieniu własnym i za własną świadomą decyzją, choć oczywiście na odpowiedzialność Polaków… Obecnie toczone postępowanie karne jest próbą naprawienia wszystkich błędów prokuratury kosztem zarządu beneficjenta, podczas gdy to prokuratura doprowadziła do upadłości działającą spółkę, zwolnienia pracowników, wyprowadzenia kilkunastu już projektów za granicę, a także danych osobowych ich dwunastu tysięcy użytkowników. Żadne postępowanie karne przeciwko beneficjentowi nie może służyć tuszowaniu błędów prokuratury tym bardziej iż prokuratura fabrykowała dowody i fałszowała dowody (patrz wniosek dowodowy dot. sfałszowanych wiadomości e-mail) w tym postępowaniu, a rzekomo pokrzywdzona PARP (za pośrednictwem swojego pełnomocnika) fałszowała i podmieniała dokumentację w tym projekcie.
Biorąc pod uwagę iż PARP za pośrednictwem ZARR faktycznie prowadził bezsensowne postępowanie 2 Ds 359/14 posługując się bezkrytyczną Prokuraturą Rejonową w Szczecinie w ten sposób iż ustalenia między tymi podmiotami prowadzone są na polecenie ZARR, a czynności zlecane prokuratorom bezpośrednio telefonicznie. Choć prokurator ostrzegała przedstawicieli PARP, iż choć przedstawiła zarzuty, to nie ma jak wnieść tak durnego aktu oskarżenia do sądu, to ZARR polecił prokurator kontynuować. Biorąc pod uwagę pisma beneficjenta iż formułowanie nieuzasadnionej serii zarzutów (o której to serii mówiłem obszernie w swoich w zeznaniach) – o których pisałem szczegółowo w pismach kierowanych w czerwcu 2015 – ostrzegając o potencjalnych szkodach będących bezpośrednią konsekwencją tworzenia zarzutów przeciwko zarządowi Zagozda sp. z o.o., a które to zakończą się upadłością spółki, a następnie udowodnieniem bezzasadności tych zarzutów – pismo pełnomocnik traktować należy jako próbę uniknięcia odpowiedzialności odszkodowawczej PARP za wyrządzone krzywdy w moich dobrach osobistych, na moim majątku oraz poniesionych kosztach. Jest to również próba obejścia wcześniejszych decyzji PARP, które efektywnie obróciły się przeciwko możliwości dochodzenia rzekomych roszczeń na drodze cywilnej.