Warto zaznaczyć że zgodnie z pismem BZJ.051.106.2017.MM.32 Rzecznika Beneficjenta projekty dofinansowane z dotacji PARP mogą być kontrolowane nawet kilkadziesiąt lat po podpisaniu umowy. Według PARP jest bez znaczenia czy projekt został zrealizowany czy nie, oraz jaki wynik miały kontrole w projekcie, w tym ostateczna kontrola trwałości, na podstawie której wypłacono nam wszystkie pieniądze i ostatecznie rozliczono projekt. W piśmie BZJ.051.106.2017.MM.32 z 2017 roku PARP informuje jasno: odpowiadając na pytanie dotyczące kontroli jaką PARP przeprowadził w czasie gdy spółka znajdowała się w upadłości i pod zarządem syndyk przeprowadzono kontrole w tej sytuacji bez zawiadamiania beneficjenta, bez jego udziału, a także nie przesłano protokołu pokontrolnego, albowiem spółką zarządzała syndyk, więc PARP wybrał taki sposób przeprowadzenia kontroli, choć umowa mówi jasno iż obowiązek zawiadomienia, udziału, a także zatwierdzenia kontroli istnieje niezależnie od sposobu kontrolowania beneficjenta.
Oświadczam iż wbrew zarzutom prokuratury przedstawionym w ramach raportu OLAF, w projekcie przeprowadzono jedynie dwie kontrole i obie kontrole zakończyły się powodzeniem, co w swoim piśmie BZJ.051.106.2017.MM.32 z dnia 22 marca 2017 roku potwierdziła PARP https://www.zagozda.co/kontrola-dwa-lata-po-zakonczeniu-okresu-trwalosci/ wskazując iż „w nawiązaniu do Pana zgłoszenia nr 49701 z 13 marca 2017 r. do Rzecznika Beneficjenta PARP uprzejmie informuję, że projekt realizowany na podstawie umowy o dofinansowanie nr UDA-POIG.08.01.00-32-148/09-00 kontrolowany był dwukrotnie…. I kontrola na zakończenie realizacji projektui, odbyła się 7 sierpnia 2012 oraz 6 września 2012 r. w miejscu realizacji projektu. Wynik kontroli był pozytywny…” „II kontrola w miejscu realizacji projektu odbyła się 11 września 2014., tj. w okresie trwałości (30.06.2012-29.06.2015). Informacja pokontrolna przesłana została do państwa pismem (sygn. WFE-RIF/965/4368/AP/2014) 25 września 2014 r. a podpisana przez Państwa 15 października 2014. r.”… „Powyższe kontrole były kontrolami planowanymi. W ramach www. projektu nie przeprowadzono kontroli doraźnej.”
W tej sytuacji nie jest dziwnym że wynik tej kontroli był negatywny, choć jak zaznacza syndyk, w czasie realizacji projektu i w czasie okresu trwałości – wynik tej kontroli był pozytywny, co zresztą prowadziło do ostatecznego rozliczenia projektu i wypłacenia spółce całości dotacji, poza drobną kwotą 10 tysięcy z 950 tysięcy. Natomiast w przypadku kontroli jaką zorganizowano w czasie gdy spółka znajdowała się w upadłości i pod zarządem syndyka wyznaczonego przez sąd kolejna kontrola wypadła już negatywnie, skutkując najpierw koniecznością zwrotu ponad 160 . Kolejna kontrola przeprowadzona w czasie gdy spółką zarządzała syndyk skutkowała koniecznością zwrotu całości dotacji i rozwiązaniem umowy, chociaż w tamtym czasie spółka nie tylko znajdowała się w upadłości, ale syndyk sporządziła już plan podziału majątku, a plan ten zatwierdził sąd i kwoty zostały wypłacone. Wskazane wyjaśnia iż taka kontrola mogła by być zrealizowana nawet sto lat po podpisaniu umowy, jeśli PARP zadecydowałby o przedłużeniu programu o sto lat, a nawet sto lat po ogłoszeniu upadłości przez beneficjenta – w tym przypadku PARP informuje iż będzie go kontrolował nawet go nie zawiadamiając o przeprowadzeniu kontroli, ani o tym jaki był wynik takiej sfingowanej kontroli
Trzecia i czwarta rzekoma kontrola przeprowadzona była zatem w projekcie gdy już spółka nawet nikogo nie zatrudniała i nie było nikogo kto mógł lub miał obowiązek w tych kontrolach uczestniczyć. Decyzje administracyjne dotyczące zwrotów środków i rozwiązania umowy wydane zostały na syndyk i zaadresowane na spółkę w upadłości. Co więcej zapadły już po dokonaniu planu podziału majątku spółki i zatwierdzeniu go przez sąd, a więc nie mogły nawet zostać wykonane przez syndyk.
Warto dodać iż kontrole były nie tylko spóźnione, ale zupełnie bezprawne, tj. z naruszeniem zasad ogłaszania kontroli określonych w umowie oraz konstytucyjnej zasady jawności działania państwa, o czym wielokrotnie pisał w sprawie naszego projektu Rzecznik Praw Obywatelskich w swoich pismach do PARP. Z moich rozmów z PARP z kolei zarzucał on samowolkę ZARR w zakresie tych kontroli, co zresztą miało być przyczyną rozwiązania umowy z ZARR przez PARP i pozbawienia ZARR roli Regionalnej Instytucji Finansującej. Niezależnie od tego z moich prywatnych rozmów z Igą Kolinko, która po stronie PARP zajmowała się nadzorowaniem naszego projektu przeprowadzonych już w trakcie postępowania karnego, te dodatkowe kontrole zainicjowane były przez PARP po to żeby znaleźć nieprawidłowości, bo jak pisze sama Iga Kolinko, takie kontrole organizuje się po to żeby potwierdzić istnienie nieprawidłowości, a nie je wykluczyć.
Na marginesie dodam jedynie iż to nie ja, a urzędnicy PARP kontaktują się ze mną po dziś dzień formułując różne groźby zarzutów karnych i cywilnych. Otrzymuje również różne groźby od rodzin urzędników i rodzin samych urzędników, które błędnie oskarżają mnie o prowokowanie różnych mediów piętnujących nieprawidłowości i korupcję w niezależnych publikacjach prasowych. Przykładowonie dalej niż tydzień temu w związku z publikacjami na medium.com kontaktował się ze mną Tomasz Kolinko, prywatnie brat Igi Kolinko, a zawodowo mój konkurent w branży start-upów wskazując iż jeśli jeszcze jakiś dziennikarz opublikuje cokolwiek na temat przekroczenia uprawnień przez jego siostrę w ramach jej działalności w PARP, to on doniesie na mnie do prokuratury podnosząc zarzut stalkingu – czego ja jednak nie mogłem jemu obiecać w związku z toczącym się tutaj postępowaniem karnym.