Oświadczam iż zwrot środków PARP faktycznie uniemożliwiła prokuratura Rejonowa Szczecin Śródmieście – domagając się telefonicznie ode mnie w marcu 2015 r. zwrotu środków na rzecz ZARR jakie miałem rzekomo bezprawnie wywieźć na Maltę w formie diamentów.
Oświadczam iż odpowiedzialną za straty w budżecie, jakie każdego roku powstają w kwocie przekraczającej milion złotych ponosi prokuratura, która skutecznie uniemożliwiła ewentualny zwrot środków przez spółkę, jeśli faktycznie te okazałoby się pobrane niezgodnie z procedurami. Zgodnie z zeznaniami wszystkich pracowników spółki Zagozda, którzy zeznawali w Sądzie Rejonowym Szczecin Śródmieście złożonymi do postępowania p-ko Magdalenie Kotnis to zarzuty prokuratury sformułowane na podstawie zarzutów Kotnis doprowadziły do zaprzestania ich prac na rzecz spółki, czego nieuchronnym skutkiem było pozbawienie spółki możliwości konkurowania poprzez świadczenie usług spółki na rzecz jej klientów, a co zostało wskazane jako podstawa wniosku o ogłoszenie upadłości, którego złożenie w tej sytuacji było obowiązkiem zarządu wynikającym z kodeksu spółek handlowych.
Jest zresztą oczywistym że spółka jak nie ma pracowników to nie może działać i kończy działalność. Gdyby zatem prokuratura nie domagała się ode mnie zwrotu ponad stu tysięcy na rzecz ZARR, jako nieuprawnionego podmiotu do ich otrzymania to nie doszłoby do tej sytuacji. To efektem moich negocjacji telefonicznych z prokurator Karwowską przecież w czasie gdy mieszkałem na Malcie było ustalenie że prokurator Karwowska umorzy to postępowanie, jeśli ja wpłacę pieniądze na rzecz spółki Kotnis. Jak zeznawałem w poprzednich postępowaniach ja stanowczo odmawiałem wpłaty pieniędzy na rzecz spółki Kotnis lub jej męża tak celem rzekomej pomocy w poszukiwaniu zagranicznego inwestora, jak i w celu umorzenia postępowania w prokuraturze rejonowej w Szczecinie. W tym celu stawiłem się zresztą po raz pierwszy w prokuraturze rejonowej i spotkałem z prokurator Karwowską. Po krótkich negocjacjach odmówiłem wpłaty przywiezionych pieniędzy na rzecz ZARR, a wzamian za to otrzymałem podpisany przeze mnie akt oskarżenia.
Sukcesywnie w trakcie pierwszego przesłuchania, które utrwaliłem, wskazałem prokurator iż nie doczytała oświadczenia, które podczas przesłuchania mi pokazała i o fałszowanie którego mnie oskarżyła. Umówiłem się z prokurator iż zadzwoni ona do pracowników ZARR żeby sobie wyjaśnić ten błąd. Prokurator powiedziała iż może to zrobić jedynie wieczorem poza prokuraturą, albowiem jest w stałym kontakcie telefonicznym z prezes Kotnis ponieważ prowadzi dla niej wiele spraw. W związku z powyższym umówiliśmy się że przesłuchanie będziemy kontynuować po tym jak ona się domówi z Kotnis co dalej, a zatem następnego dnia. Jak się umówiliśmy tak ja stawiłem się ponownie w prokuraturze nazajutrz, gdzie kontynuowaliśmy rozmowę. Prokurator Karwowska potwierdziła mi iż doszło do pomyłki używając słów „w tej sprawie wszyscy się myliliśmy”. Ja z kolei oświadczyłem iż jeśli postępowanie będzie kontynuowane, dowiedzą się o nim pracownicy odbierający pisma, doprowadzi to do upadłośći spółki, a spółka zostanie sprzedana i zlikwidowana. Prokurator Karwowska wybrała kontynuować postępowanie mimo tych konsekwencji, z uwagi na to że Jezierski ją ciśnie o jakiekolwiek dowody przeciwko mnie, choć zastrzegła iż ponownie przeanalizuje sprawę słowami „ja sobie te panie ponownie tutaj wezwę i sobie z nimi wyjaśnię”.
Protokoły przesłuchań nie wskazują w ogóle na to co zostało ustalone z Kotnis ani w tych nocnych ustaleniach telefonicznych, ani w tych wezwaniach do prokuratury, które zapowiedziała Karwowska. Uzupełnione wezwania wezwanej inspektor Płusy z ramienia ZARR wskazują iż zmieniła ona zdanie początkowo oskarżając mnie o składanie fałszywego zeznania, a po ponownym wezwaniu zeznając iż w świetle dopisku na oświadczeniu oświadczenie złożone przeze mnie nie jest fałszywe. Zeznania w których Płusa wycofuje się z oskarżenia o składanie fałszywych oświadczeń zostały odnotowane i są dostępne w aktach ostatniego przesłuchania Płusy. Sprawa fałszywych oświadczeń została zatem wyjaśniona między zainteresowanymi stronami już na etapie postępowania w prokuraturze rejonowej Szczecin Śródmieście. Sukcesywne poszukiwania jakichkolwiek dowodów mojego przestępstwa metodą znaną z sowieckich czasów przez prokuratora Jezierskiego znajdują odzwierciedlenie w sukcesywnych pismach Jezierskiego do OLAF, w których prosi OLAF o pozyskanie jakichkolwiek dowodów na terenie Wielkiej Brytanii. Domyślam się że prośby te pozostały bez odpowiedzi z uwagi na to że brytyjski system sprawiedliwości jest szczególnie.
Po ogłoszeniu upadłości sąd powołał tymczasowego nadzorcę sądowego w osobie Joanny Prochownik. To nadzorca sądowy wyznaczony przez sąd, a następnie syndyk w osobie Pani Joanny został powołany przez sąd i prowadził sprawy spółki. Co istotne, decyzje administracyjne o zwrocie części środków, a następnie o rozwiązaniu umowy i zwrocie całości środków – zostały podjęte w czasie kiedy to syndyk zajmowała się spółką i to syndyk miała wpływ na taki lub inny kształt decyzji, a sąd o takim lub innym kształcie podziału majątku. O ile zgłoszenie wniosku o upadłość w powyższej sytuacji jest obowiązkiem zarządu, o tyle podział majątku spółki pomiędzy różnych wierzycieli zatwierdza sąd. PARP spóźnił się znacznie z wnioskiem o zwrot środków, który syndyk otrzymała już po zamnięciu listy wierzycieli, a więc PARPowi głównie przypadły prawa z weksla, których wybrał zresztą nie realizować, przez co nie otrzymał żadnych znaczących kwot jakie mógł odebrać gdyby prokuratura nie zajmowała się pracownikami spółki i gdyby spółka nie znalazła się w upadłości i gdyby PARP zgłosił wierzytelności wcześniej lub gdyby syndyk prowadziła sprawę upadłości inaczej.
Biorąc pod uwagę iż lokalnie ostrzegałem prokurator o konsekwencjach jej niefrasobliwości polegającej na przepisywaniu aktu oskarżenia z rozmowy telefonicznej, a bez weryfikacji dokumentów, PARP powinien skierować swoje roszczenia pod adresem prokuratury. Jeśli bowiem prokuratura nie kierowałaby wniosków o zabezpieczenie, przeszukanie, a finalnie również aktu oskarżenia wobec zarządu, to spółka nie miałaby żadnych podstaw ogłoszenia upadłości. Ogłoszenie upadłości, niezależnie od tego że ogłaszane jest postanowieniem sądu (a nie zarządu spółki!) oczywiście wynika ze szczegółowego badania sytuacji spółki, czym zajmuje się sąd w celu podjęcia decyzji czy otworzyć postępowanie upadłościowe czy nie. Zarząd spółki Zagozda w tym zakresie realizuje jedynie ustawowy obowiązek, tj. w sytuacji powstania określonej sytuacji opisanej w kodeksię spółek handlowych jest OBOWIĄZKIEM zarządu zgłosić wniosek o ogłoszenie upadłości spółki, nawet jeśli okaże się ten wniosek nieuzasadniony, o czym decyduje sąd.
Niezależnie od tego ja przewidziałem taką ewentualność, ostrzegałem prokuraturę przed możliwością wyrządzenia skarbowi państwa dużej szkody (moje pisma w aktach), wynikającej raz: ze straty środków europejskich zainwestowanych w projekt, dwa: ze sprzedaży projektu za granicę po obniżonej wartości (ze stratą dla urzędu skarbowego), a trzy: wywiezenia danych ponad dziesięciu (jak się okazało konkretnie dwunastu) tysięcy użytkowników indywidualnych wraz z ich danymi bankowymi. Faktycznie szkoda w tej części po stronie skarbu państwa powstała, jednak dopiero w czasie pełnienia zarządu przez syndyk, która zajmowała się postępowaniem administracyjnym wszczętym po czasie kiedy objęła zarządzanie spółką, a w wyniku którego sprzedano majątek i klientów spółki za grosze innemu podmiotowi. Prokuratura, ani ZARR do dzisiaj nie naprawiły szkody powstałej w budżecie (oraz moim majątku) w wyniku niesłusznego oskarżenia o przedkładanie oświadczeń niezgodnych z prawdą, chociaż z zarzutu się wycofano. Z informacji na stronie produktu taskbeat.pl wynika iż usługa jest nadal rozwijana, świadczona i sprzedawana, a wszystkie korzyści, w tym podatki odprowadzane są do kraju właściwego dla siedziby właściciela usługi.
Prokuratura powinna naprawić szkody powstałe jednakże w moim majątku poprzez przywrócenie sytuacji spółki sprzed odejścia pracowników, a także przywrócić mnie na zajmowane stanowisko na Malcie, skąd przyjechałem jedynie w celu zajmowania się nieuzasadnionym zarzutem – zostawiając tam moją pracę i mieszkanie. Finalnie prokuratura powinna zadość uczynić stratą w moim zdrowiu powstałych na skutek leczenia podjętego bezpośrednio po nieuzasadnionym zarzucie.
Ja spotkałem się zresztą z syndyk w ciągu ostatnich tygodni na jej wniosek i bardzo ubolewała nad tym że nie mogła wydać prokuratorom dokumentacji projektowej spółki, którzy przyjechali na polecenie OLAF celem zabezpieczenia dokumentacji projektu, ponieważ przyznała iż to ona wybrała aby przechowywać serwery i dokumenty w siedzibie spółki poza siedzibą swojej kancelarii. Podobnie swojego czasu wypowiadała się moja partnerka Kasia i partnerka Sylwia, które ubolewały nad tym że nie dopuściły do przeszukania biur spółki Zagozda, co doprowadziło do postawienia absurdalnych zarzutów jako by projekt, z którego korzysta obecnie 12 tysięcy użytkowników, w tym dwa ministerstwa, wiele podmiotów opieki zdrowotnej i kluczowej infrastruktury, w tym centrum obliczeniowe Exea w Toruniu które obsługuje kilkaset kolejnych podmiotów publicznych – miałby nie istnieć.